Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Ados

V-1 czy to broń której trzeba było się bać?

Rekomendowane odpowiedzi

czeslaw   

Niezbyt skuteczna bo troche powolna ok 600 km/h, tak że najszybsze myśliwce to dopędzały i zestrzeliwały, niektórzy piloci (m.in polscy) opracowali "sposób" zwalczenia V1 przez podlecenie do jego skrzydeł i szarpnięcie nimi za pomocą skrzydeł własnego samolotu, powodowało to że żyroskopy pocisku na chwilę "zwariowały" i pocisk leciał pionowo w dół.

V1 wyprodukowano (ponad 32 tys.) dużo więcej niż zużyto. Moim zdaniem lepiej by było w ogóle go nie produkować, a za to wprowadzić wcześniej V2 i więcej tychże zbudować.

Pozdro.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
jokotoko   

Byly nie celne, a ich mechanizm prosty - po wystrzeleniu zyroskop odliczal czas (orkeslony przed startem) i gdy ten mijał to zostalal wtedy ocięty doplyw paliwa i rakieta spadala pionowo w dół

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Grzesio   

No niezupełnie - dwa żyroskopy wchodziły w skład układu kierowania, realizującego lot po zadanym kursie. Do pomiaru odległości (a nie czasu) służyło małe śmigiełko zamontowane na dziobie pocisku. Po zliczeniu odpowiedniej liczby obrotów następowało wychylenie sterów wysokości oraz dodatkowo umieszczonych pod statecznikami poziomymi klap, co wprowadzało pocisk w lot nurkowy. Wyłączanie się silnika było tutaj rzeczą przypadkową, wynikającą z przerwania dopływu paliwa na skutek ujemnego przeciążenia. O ile dobrze pamiętam, z czasem układ paliwowy zmodyfikowano, aby silnik się nie wyłączał - jako że milknąc dawał niejako sygnał 'kryć się!' :D

Pzdr

Grzesiu

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

była skuteczna miała duza sile razenia i jak na tamte czasy to prawdziwy cud techniki tylko ze miały słaba celnosc ale Londyn zbombardowało lepiej niz niemieckie samoloty. sądze ze jezeli niemcy wiecej ich wyprodukowali lub wszystkie wyprodukowane wypuscili to zadali by ogromne szkody aliantom. zadne zamoloty nie były by w stanie zestrzelic taka ilosc pocisków. jezeli zostały by uzyte juz w czasie bitwy o anglię na lotniska alianckie to wynik bitwy mógłby byc bardziej korzystny dla III rzeszy nie wykluczałbym nawet zwyciestwa nazistów

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Grzesio   

No nie wiem... V 1 raczej cudem techniki ówczesnej nie była - prędzej można tak V 2 postrzegać. Był to zupełnie banalny samolot pocisk z prostym niczym budowa cepa silnikiem. Ciekawszy był na pewno sam pomysł niźli jego wykonanie.

Nie zapominaj wszak, pisząc o użyciu V 1 przeciw lotniskom alianckim, że ze względu na wspomnianą małą celność pocisk ten absolutnie nie nadawał się do atakowania takich celów - wszak nie był w stanie niezawodnie trafić w Londyn.

Niszczenie V1 też nie sprowadzało się do ich zestrzeliwania przez samoloty - skutecznie można było im przeciwstawić także artylerię przeciwlotniczą i zapory balonowe. Do tego z powodzeniem niszczyć można było wyrzutnie, które wymagały przecież wzniesienia stałej kilkudziesięciometrowej katapulty. Owszem, nauczeni przykrymi doświadczeniami Niemcy, którym alianci skutecznie niszczyli umocnione ski sites wprowadzili do użytku zmodyfikowane, zamaskowane zespoły wyrzutni modified sites, tym niemniej nadal były to obiekty stałe, możliwe do wytropienia i zniszczenia.

Pzdr

Grzesiu

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Owszem ich konstrukcja była bardzo prosta jednak jak na tamte czasy aliantom sie nawet nie śniło o tak "celnych" bezzałogowych samolotach a naziści mieli je w planach (mam tu na myśli początki wojny) i zdążyli je wprowadzić do użytku pod koniec wojny. Jakie rakiety aliantów mogły sie z nimi równać? Żadne. Jedynie katiusza rosyjska ale jej celność i zasięg V-1 ani do stup nie sięgała. celność uważam że była mimo wszystko dobra ponieważ w porównaniu jaki miała zasięg odchylenie rzędu kilku kilometrów jest niewielkie. sama produkcja była niedroga w porównaniu do wyprodukowania samolotu w którym był człowiek i bomby oraz znacznie większe prawdopodobieństwo jego zestrzelenia przez myśliwce i artylerie przeciwlotniczą, która miała ogromny problem zestrzelić V-1 ze względu na jej małą wielkość i wbrew pozorom duszą szybkość.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Grzesio   
Jakie rakiety aliantów mogły sie z nimi równać? Żadne. Jedynie katiusza rosyjska ale jej celność i zasięg V-1 ani do stup nie sięgała.

Tyle, że V 1 nie była rakietą, stąd porównanie jest z lekka nieuprawnione. :( Zupełnie nie ta skala problemu - porównujemy bowiem pocisk co by o nim nie mówić - strategiczny napędzany pulsacyjnym silnikiem przepływowym do rakietowych pocisków artyleryjskich, przeznaczonych do strzelania na wprost. Zupełnie nie ta skala problemu, nie to przeznaczenie, nie ten napęd... Jeśli już to do Katiuszy porównać można podobnie stojącą technologicznie V 4 (Rheinbote), której kilkukilometrowy rozrzut nie odbiegał specjalnie od V 1 czy V 2.

Alianci tak na dobrą sprawę nie mieli potrzeby tworzyć tego rodzaju broni w czasie wojny (mimo, że w USA wzięto się za Loona, a i w ZSRR kombinowano już w l. 30. z samolotami pociskami PRAB o co najmniej kilkudziesięciokilometrowym zasięgu), jako że doskonale wystarczały im posiadane siły lotnicze.

Kwestia czy rozrzut V 1 był duży czy mały to inna sprawa. Jak dla mnie - był za duży, pocisk z największą trudnością był w stanie trafić w dużą aglomerację, nadawał się więc jedynie do ataków nękających, nie oferując żadnej możliwości atakowania celów taktycznych. Statystyk dotyczących efektywności V 1 (% pocisków, które osiągnęły rejon celu, zetrzelonych, rozbitych...) niestety na podorędziu nie mam.

Pzdr

Grzesiu

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Tyle, że V 1 nie była rakietą, stąd porównanie jest z lekka nieuprawnione. :( Zupełnie nie ta skala problemu - porównujemy bowiem pocisk co by o nim nie mówić - strategiczny napędzany pulsacyjnym silnikiem przepływowym do rakietowych pocisków artyleryjskich, przeznaczonych do strzelania na wprost

OK masz racje V-1 nie była rakietą. V-2 nią była. Jednak europejscy alianci chyba nie posiadali ani zalążków takich pocisków jak V-1 moim zdaniem jedynie katiusz mogła być takim małym zalążkiem wiec był to jak na tamte czasy niebywały cud techniki.

co do tego ze alianci nie potrzebowali takich rakiet bo posiadali lotnictwo to sie nie zgodzę ponieważ wyprodukowanie jednego samolotu jest dużo droższe niż takiej latającej bomby, bombowiec jest dużo wolniejszy od pocisku latającego, istnieje większe prawdopodobieństwo zestrzelenia samolotu niż rakiety i oczywiście ogromna możliwość straty dobrego pilota.

trzeba sobie jednak wyobrazić jak sie musieli bać ludzie mieszkający w Londynie tych pocisków. niby mała celność ale choćby 2/3 wszystkich wyprodukowanych pocisków trafiła w miasto to zadały by one ogromne straty. Proszę sobie jeszcze wyobrazić jaki byłby przed nimi strach bo nie wiadomo gdzie spadną

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Grzesio   
OK masz racje V-1 nie była rakietą. V-2 nią była. Jednak europejscy alianci chyba nie posiadali ani zalążków takich pocisków jak V-1 moim zdaniem jedynie katiusz mogła być takim małym zalążkiem wiec był to jak na tamte czasy niebywały cud techniki.

Nie zapominaj, że Amerykanie też posiadali artyleryjskie pociski rakietowe, nie gorsze od skądinąd niezbyt doskonałych katiusz. Zresztą artyleria rakietowa to żadna nowość, była już w powszechnym użyciu w początku XIX w, gdy wiele armii posiadało regularne jednostki rakietowe. Nijak ma się to do samolotów-pocisków. A jeśli już o zaawansowanych broniach kierowanych mówimy, to Niemcy byli niestety daleko w tyle za Amerykanami - przynajmniej jeśli o układy kierowania i naprowadzania chodzi.

co do tego ze alianci nie potrzebowali takich rakiet bo posiadali lotnictwo to sie nie zgodzę ponieważ wyprodukowanie jednego samolotu jest dużo droższe niż takiej latającej bomby, bombowiec jest dużo wolniejszy od pocisku latającego, istnieje większe prawdopodobieństwo zestrzelenia samolotu niż rakiety i oczywiście ogromna możliwość straty dobrego pilota.

A teraz to ja się nie zgodzę. :( Przede wszystkim trzeba na to patrzeć z punktu widzenia wyniku ekonomicznego w odniesieniu do osiąganych celów. Co z tego, że samolot jest droższy i niby łatwiej go zestrzelić, skoro nie jest w przeciwieństwie do V-1 jednorazowy, a i w jednym locie przenosi kilkakrotnie więcej ładunku bojowego? I teraz okazuje się, że z tej perspektywy - masy ładunku bojowego dostarczanej nad cel za życia jednego płatowca - jeden B-17 wart jest minimum kilkanaście a raczej kilkadziesiąt V-1, do tego robi to bez porównania precyzyjniej - może np. zbombardować fabrykę, rzecz zupełnie nie do pomyślenia w przypadku Fi 103. I uważasz, że bombowiec łatwiej zestrzelić? Coś mi się wydaje, że pod koniec wojny zestrzeliwano większość V-1, co nijak ma się do strat wypraw bombowych. Nie zapominaj, że bombowce mogą się bronić, manewrować, można też skutecznie oszukać przeciwnika co do planowanego celu nalotu. A V-1 to bezwolna krowa wystawiona na odstrzał.

trzeba sobie jednak wyobrazić jak sie musieli bać ludzie mieszkający w Londynie tych pocisków. niby mała celność ale choćby 2/3 wszystkich wyprodukowanych pocisków trafiła w miasto to zadały by one ogromne straty. Proszę sobie jeszcze wyobrazić jaki byłby przed nimi strach bo nie wiadomo gdzie spadną

Tak i tylko tak. V-1 i V-2 nie były w efekcie niczym więcej jak psychologiczną bronią nękającą - zwłaszcza V-1, zapowiadająca się dźwiękiem silnika. Zniszczenia jakieś tam były, w coś tam trafiały, ale były one rozłożone w czasie i na olbrzymiej przestrzeni. Jakiekolwiek straty istotne dla wysiłku wojennego byłyby nie dość, że trudne do osiągnięcia, to zupełnie przypadkowe. Ja, szczerze mówiąc, wolałbym wysłać nad cel 400 bombowców na raz niż 1000 V-1 w kilka miesięcy.

Pzdr

Grzesiu

[ Dodano: 2007-10-31, 17:37 ]

Geeez, coś się kitwasi z tym forum, nie mogę nawet przeedytować postu... :evil:

W Wielkiej Brytanii też były w czasie wojny masowo używane rakiety bojowe - choćby przeciwlotnicze.

Pzdr

Grzesiu

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Ja, szczerze mówiąc, wolałbym wysłać nad cel 400 bombowców na raz niż 1000 V-1 w kilka miesięcy.

a kto mówi że 1000 V-1 w kilka miesięcy. Gdyby Niemcy mieli więcej funduszy na takie technologie to 1000 V-1 było by wysyłanych codziennie!!!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Na początku z pewnością należało bać się tej rakiety, jednak z czasem Brytyjczycy doszli do tego jak sobie z nią radzić- balony, samoloty, działa przeciwlotnicza aż w końcu doprowadzili do tego, że Londynu dolatywała 1 na 7 rakiet. Z 30 tysięcy sztuk rakiet V1, 10 tysięcy zostało wystrzelonych a tylko 2,5 tysiąca dotarło do celu. Przedsięwzięcie było kosztowne. Gdy zaczęto sobie z nimi radzić Hitler powinien przerwać budowę, ponieważ nie dawało to już takich skutków jak na początku. Zamiast tego Rzesza powinna budować czołgi, samoloty. Za plus rakiet V1 można uznać, iż poprzez bombardowanie Wielkiej Brytanii, ściągnięto tam ćwierć miliona żołnierzy alianckich.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
riv   
a kto mówi że 1000 V-1 w kilka miesięcy. Gdyby Niemcy mieli więcej funduszy na takie technologie to 1000 V-1 było by wysyłanych codziennie!!!

Łącznie wystrzelono 9 tys. V 1 które spowodowały śmierć 6 tys osób( Front Wschodni, L. Degrelle). czyli średnio do zabicia 3 osób potrzebowano dwóch V 1- no skuteczność naprawdę do pozazdroszczenia....

I to " gdyby mieli więcej funduszy"- ale nie mieli! należy dopasować zamiary do możliwości a nie odwrotnie!

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Grzesio   

To raczej nie była kwestia funduszy wprost, ale szeroko pojętych mocy przerobowych. Wydajności fabryk (w całokształcie tego zagadnienia - zaopatrzenia w materiały i podzespoły, pojemności produkcyjnej, siły roboczej, tempa produkcji), transportu, czy wreszcie ilości jednostek zdolnych pociski wystrzeliwać - nie zapominajmy, że V 1 potrzebowała dużych stacjonarnych wyrzutni wraz z dość rozbudowaną infrastrukturą.

Akurat wydaje mi się, że fundusze były w tym wszystkim najmniej istotne - np., jeśli wierzyć Dornbergerowi, produkcja V 2 i jej użycie bojowe ograniczane były nie funduszami i możliwościami produkcyjnymi przemysłu, ale ilością dostępnego ciekłego tlenu.

Pzdr

Grzesiu

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.