Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
lancaster

Strefa Wolnego Słowa

Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli ta dynamika się utrzyma to za dwa - trzy lata udział reklam rządowych i okolicznych może wynosić już w przypadku GW 10% a to może rodzić pewne obawy.

Ale w zasadzie obawy o co?

W końcu rząd (i różne jego instytucje) ma obowiązek docierania do społeczeństwa i mnie jakoś nie dziwi, że wybiera ku temu pisma o najszerszym zasięgu, czyli takie jakie mają poczytność u większej ilości ludzi. A chyba trudno zaprzeczyć, że GW ze swoją prawie 200 tysięczną "sprzedawalnością" jest pismem o zasięgu większym niż np. wspomniana GP czy biorąc coś podobnego z "drugiej strony" czyli np. NIE.

Co by nie kombinować mówimy w końcu o naszym własnym rządzie - w sensie demokratycznie wybranym... co muszą akceptować nawet ci, co nie głosowali na tą partię, ale brali udział w demokratycznym wyborze (tylko przegrali) - w końcu nie żyjemy pod jaką okupacją itd. Czy można czynić zarzut z tego, że obiera sobie pewne tytuły (raczej umiarkowane) jako środek docierania do społeczeństwa? Nawet jeżeli wybór jest dokonywany pod kątem reprezentowania poglądów zbliżonych do "sfer rządowych" to co w tym złego? To raczej logiczne, że w takich pismach pojawiają się informacje obowiązkowe czy kampanie i reklamy sfery budżetowej (itp.).

Przecież chyba nikt nie jest na tyle naiwny, aby wierzyć w "bezstronność mediów" - bo takich nie ma, są tylko takie reprezentujące poglądy większych lub mniejszych grup społeczeństwa i do nich skierowane oraz na nie "nakierowane". Co jest w sumie dziwnego w tym, że rząd (taki czy inny) daje swoje ogłoszenia, kampanie i reklamy w pismach zbliżonych poglądami do tego co akurat rząd reprezentuje? Pomijam tutaj oczywiście kwestię mediów publicznych - które akurat od tego są (i dlatego są utrzymywane z podatków obywateli - bo abonament RTV nie jest niczym innym jak formą podatku) by pojawiały się w nich informacje rządowe itp., które to muszą w jakiś sposób do społeczeństwa docierać.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
Ale w zasadzie obawy o co?

O autocenzurę. Co innego gdy wpływy z tytułu reklam państwowych i spółek skarbu państwa stanowią procent albo ułamek procenta wpływów a co innego gdy 10%, wtedy może zachodzić obawa, że teksty będą specjalnie pisane tak by nie stracić tychże reklam. Podkreślam może.

Inna sprawa, że rząd i instytucje rządowe jakby nie zauważają tego, ze rynek reklam w gazetach codziennych to rynek kurczący się. jeszcze raz odwołam się do linku:

http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/polska-reklama-zmalala-o-5-7-proc-do-4-9-mld-zl-prasa-mocno-w-dol-tylko-internet-na-plusie

Wielkość pieniędzy przeznaczanych na reklamy w gazetach codziennych spadło o 30%, tymczasem ilość pieniędzy wydawanych na reklamy w GW przez rząd nie maleje, są na stałym poziomie lub lekko się zwiększają z roku na rok. To trochę tak jakby dalej główna para reklam państwowych szła w afisze i oplakatowanie miast (mimo, ze akurat tu pieniądze są większe). Być może jest to po prostu przespanie przez instytucje rządowe zmian na rynku reklamowy, coś co w sumie nie dziwi.

Czy można czynić zarzut z tego, że obiera sobie pewne tytuły (raczej umiarkowane) jako środek docierania do społeczeństwa?

No właśnie dobre pytanie. Patrząc na wydatki z 2010 wydaje się, że to było najrozsądniejsze wyjście z sytuacji - umożliwiało dotarcie możliwie największej grupy obywateli bo czytelnicy obu dzienników raczej nie sięgali po konkurencyjne pismo. Z tego modelu zrezygnowano. Reklamy rządowe i okołorządowe (ale nie spółek skarbu państwa) często mają informować i przekonywać społeczeństwo do jakiś rozwiązań. W tamtej sytuacji możliwe było dotarcie nie tylko do większej liczby odbiorców ale przede wszystkim do odbiorców niechętnych i to nie w formie przefiltrowanej przez niechętnych czy wręcz wrogich dziennikarzy, częstokroć piszących tak by nie ważne jak ale dowalić. Wykupując stronę w takiej gazecie można było dotrzeć do jej czytelników z własnym, nieprzeinaczonym przekazem. To była chyba najlepsza droga. W momencie gdy rezygnujemy z tego i wykupujemy miejsce tylko w zaprzyjaźnionych gazetach - to trochę tak jakbyśmy przekonywali przekonanych.

Jak sam zauważyłeś rząd jest jeden dla wszystkich także dla tych którzy się z nim nie zgadzają. Moim zdaniem z tego wynika, że rząd ze swoim przesłaniem, sukcesami, pomysłami, z próbą przekonania do siebie powinien próbować dotrzeć nie tylko do swoich wyborców ale i do tych mu niechętnych a może przede wszystkim spróbować ich przekonać - bo wszak Polska jest jedna.

Ja rozumiem, że to pewne idealistyczne podejście ale chyba najbardziej logiczne.

Teraz tak w 2010 wydatki na komunikaty i ogłoszenia rządowe w Rz i GW były na podobnym poziomie ( http://adamkwiatkowski.pl/wp-content/uploads/2013/12/Wydatki-KPRM-i-ministerstw-na-og%C5%82oszenia-i-komunikaty-2008-2013.pdf )

Rok później Rz zanotowała duży spadek. Zapewne związany z przekształceniami własnościowymi, tyle, że takie definitywne rozstanie się i pożegnanie ze starym zespołem to sam koniec października 2011, nie powinno więc mieć to aż takiego wpływu. W tym czasie GW w tym segmencie nie traci. Podejrzewam, że z reklamami i artykułami sponsorowanymi też było podobnie. Z czego to wynika?

Dalej segment tygodników - tu dominuje niepodzielnie Newsweek, nawet nie próbuje się reklamowac rządu w tygodnikach mu nieprzychylnych a byłoby to rozwiązanie podobne do tego z GW i Rz, moim zdaniem najrozsądniejsze. Jasne, że sensownym wyjaśnieniem jest to, że ten a ten tytuł istnieje krótko na rynku i nie ma jeszcze renomy tyle, że któreś tam ministerstwo wydało pieniądze na reklamę w 4FUN TV, choć małe pieniądze, podobnie wydawano na ogłoszenia w SE.

Dlatego ja akurat widzę pewien problem w tym, że rząd wybiera tylko daje swoje ogłoszenia, kampanie i reklamy w pismach zbliżonych poglądami do tego co akurat rząd reprezentuje no ale moze to idealizm i naiwność

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

O autocenzurę. [...] wtedy może zachodzić obawa, że teksty będą specjalnie pisane tak by nie stracić tychże reklam. Podkreślam może.

Ale z drugiej strony nie oszukujmy się - taka "autocenzura" istniała, istnieje i istnieć będzie, w zasadzie niezależnie od kwestii zamieszczanych reklam. W końcu poszczególne tytuły medialne, aby się sprzedawały (co przecież przekłada się na wpływy również z reklam) są komponowane pod kątem odpowiedniego odbiorcy. Jedne mają na celu odbiorcę umiarkowanego w poglądach, inne wprost przeciwnie są adresowane do odbiorców o pewnych poglądach powiedzmy "skonkretyzowanych" na jakąś mniej popularną opcję. Po prostu szuka się luk na rynku, na których można zarobić.

Siłą rzeczy - w tematyce i podejściu występuje ta "autocenzura", bo pisze się to pod odbiorcę - który chce czytać to czy tamto. Jakoś słabo sobie wyobrażam, by np. w piśmie nakierowanym na czytelnika o poglądach umiarkowanych czy centrowych pojawiały się teksty zbliżające się do skrajności na prawo i na lewo... no chyba tylko ośmieszające. Czy w pismach typowo prawicowych i lewicowych, istnieje przyjazny lub tylko prawdziwy wizerunek strony przeciwnej? Przecież to byłaby bzdura - przede wszystkim ekonomiczna. Czytelnik o pewnych poglądach chce czytać to co mu do wizerunku świata pasuje. Jak tego nie znajdzie to "ucieknie" w stronę innego tytułu, który spełnia jego oczekiwania.

Nie ma popularnych (bo tematyczne, techniczne - wolne od polityki funkcjonują nieco inaczej) mediów bezstronnych, nie ma mediów piszących prawdę o otaczającym świecie. Media są nakierowane na konkretnego odbiorcę i jego poglądy, a wizerunek problemu jaki pokazują w danym momencie to tylko wyraz jednego z poglądów, to wszystko jest odpowiednio skomponowane, wybrane, dopasowane - aby osiągnąć założenie jakie powstaje przy budowaniu artykułu w danym temacie. Nie ma tutaj zresztą kompletnie znaczenia o jakie konkretnie poglądy chodzi - każde media popularne ciągną w "swoją stronę", każde mają "swojego odbiorcę" z jego oczekiwaniami, który je utrzymuje (pośrednio i bezpośrednio). Oczekiwanie bezstronności oraz apolityczności mediów i "całej prawdy" w niej umieszczanych jest niestety jak dla mnie naiwnością.

Dlatego ja akurat widzę pewien problem w tym, że rząd wybiera tylko daje swoje ogłoszenia, kampanie i reklamy w pismach zbliżonych poglądami do tego co akurat rząd reprezentuje no ale moze to idealizm i naiwność

Trudno się też dziwić, że reklamodawca państwowy, rządowy nie umieszcza reklam w pismach temu rządowi wrogich. To nawet obowiązuje poza typową polityką - wyobrażasz sobie umieszczenie "kampanii społecznej" przeciwników broni, w czasopiśmie skierowanym do miłośników broni? Przecież to absurd - jedni nie zapłacą (aby nie "wspierać wroga"), a drudzy nie opublikują nawet za duże pieniądze bo stracą zaufanie czytelnika o określonych poglądach i w efekcie nie zarobią, a stracą na dłuższą metę.

Z drugiej strony jak już pisałem wcześniej - istniej pewna grupa ogłoszeń (rządowych, państwowych), które mają docierać do najszerszego grona odbiorców i tutaj nie mamy co się oszukiwać (i czy się komuś to podoba czy nie), najszerszy zasięg mają tytuły umiarkowane, centrowe itp. - a nie te "skrajne" (w prawo i w lewo), bo akurat większość społeczeństwa to jednak ludzie o poglądach umiarkowanych, choć o różnym zabarwieniu.

Edytowane przez Razorblade1967

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Furiusz   
Trudno się też dziwić, że reklamodawca państwowy, rządowy nie umieszcza reklam w pismach temu rządowi wrogich.

Powtórzę jeszcze raz - reklamodawca rządowy umieszczał w piśmie temu rządowi wrogiemu (tudzież może raczej niechętnemu) czyli Rz za Pawła Lisickiego swoje reklamy i ogłoszenia. To nie jest kwestia tego, że takie rzeczy nie miały miejsca, to kwestia tego, że taka sytuacja na rynku przez pewien moment funkcjonowała.

Ale z drugiej strony nie oszukujmy się - taka "autocenzura" istniała, istnieje i istnieć będzie, w zasadzie niezależnie od kwestii zamieszczanych reklam.

No cóż mimo wszystko w moim odczuciu niezależność rozumiana głownie finansowo jest elementem istotnym a brak tejże niezależności może prowadzić nie tyle do krojenia informacji pod odbiorców, co krojenia informacji pod instytucje państwowe. ja nie mówie, że zjawisko infotainmentu nie istnieje czy cokolwiek, twierdzę jedynie, że sytuacja w której przechodzimy z tego poziomu na poziom dobierania informacji pod aktualny rząd który nas w taki czy inny sposób opłaca - jest sytuacją chorą i zaprzeczeniem jakiegokolwiek dziennikarstwa, nawet Infotainmentu. Co jest groźne bo niekoniecznie wszyscy czytelnicy muszą sobie zdawać sprawę z istnienia takiego rodzaju dziennikarstwa czy tego typu zależności. Przy czym cały czas zaznaczam, ze jest to póki co pieśń przyszłości.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.