Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
Albinos

Popiół, czyli o stratach polskiej książki w Powstaniu Warszawskim

Rekomendowane odpowiedzi

Albinos   

Na początku padło miasto Zygmunta III Wazy. Po nim miasto Stanisława Augusta, a w końcu miasto Bolesława Prusa:

Można myśleć z goryczą: Ziemia Mezopotamii przechowała z całą wiernością tabliczki, pokryte pismem klinowym, epos i prawo Azji. Suchy piasek Egiptu nie zatarł nic z tekstu papirusów, które słowa liryków greckich oddały w ręce uczonych całego świat. Dobroczynna lawa Wezuwiusza uratowała od zagłady tabliczkę ucznia Pompei, z rozpoczętym zdaniem i rachunkiem. Tylko po książce polskiej, gromadzonej przez wiele pokoleń w Warszawie w. XVIII, XIX i XX, pozostał kruchy popiół na wietrze.

Tak w roku 1946 pisał prof. Tadeusz Mikulski [T. Mikulski, Miniatury krytyczne, Warszawa 1976, s. 115-116].

Archiwum Akt Dawnych na Długiej, biblioteka Krasińskich na Okólniku, Archiwum Akt Nowych na rogu Rynku i Jezuickiej, prywatne zbiory prof. Krzyżanowskiego, księgozbiór Leona Piwińskiego, Korbutianum... tego, co uległo zniszczeniu całkowitemu bądź też częściowemu, można by wymieniać jeszcze długo. Ale czy dysponujemy pełnym zestawieniem strat zbiorów książek i dokumentów? Jak tamte dni wyglądają we wspomnieniach ludzi, którzy widzieli, jak te zbiory ulegały zniszczeniu?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Straty z gmachu pod dewizą "Amor patriae - nostra lex" zostały całkiem dobrze opisane.

To co zostało na dzień 1 sierpnia 1944 r. w zbiorze rękopiśmiennym (712 dyplomów i 7500 vol. rękopisów włącznie z jednym tomem inwentarzowym dyplomów i dwoma tomami inwentarza rękopisów) zostało spalone.

Potem nastąpiły kolejne straty związane z ewakuacją poprzez kolejne etapy: Görbitsch, Adelina...

Co ciekawe - pomimo, że teren Uniwersytetu mieścił całkiem pokaźny arsenał niemiecki i kwaterunek kompanii Sicherungsbatailon 944 - zdaje się, że Bibliotek Uniwersytecka nie ucierpiała wskutek celowych działań?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Z tego co pamiętam, to większość zbiorów zabezpieczono w piwnicach biblioteki. Niestety część trafiła na Okólnik, gdzie spłonęła we wrześniu razem z resztą tamtejszych zbiorów. Już tak na marginesie, to Krakowskie Przedmieście w porównaniu z resztą Warszawy miało jednak sporo szczęścia, jeśli chodzi o Powstanie Warszawskie. Ale to też zapewne było spowodowane tym, że na tym odcinku walki w okresie Powstania były jednak dość krótkotrwałe, a co za tym idzie Niemcy nie mieli specjalnie okazji i powodu, aby niszczyć wszystko, co się tam znajdowało.

PS A co do gmachu biblioteki Krasińskich... naprawdę, ktoś mógłby się w końcu za niego zabrać. Jak dwa lata temu byłem w środku, to aż niedobrze się robiło od patrzenia na to, w jakim jest stanie.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A wiadomym jest co przeniesiono na Okólnik?

Na Przedmieściu chciano wykorzystać bibliotekarzy i zgromadzone w tym miejscu osoby do działań przeciw powstańcom - to tak na marginesie wspomnień.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   
A wiadomym jest co przeniesiono na Okólnik?

Nie chciałbym teraz skłamać, ale kiedyś chyba widziałem jakieś takie ogólne zestawienie. Jak przypomnę sobie gdzie, to dam znać.

Profesor Julian Krzyżanowski podczas wojny dwukrotnie musiał przeżyć gorycz wywołaną stratą pięknych i potężnych zbiorów prywatnych. Po raz pierwszy już we wrześniu roku 1939. Początki swojej kariery bibliofila profesor upatrywał już w roku 1907, gdy był w piątej klasie gimnazjum w Sanoku. Wtedy za przykładem kolegi, który sprowadzał książki od poznańskiego antykwariusza Józefa Jolowicza, sam zaczął regularnie powiększać swoje zbiory. Etapów było wiele. Sześcioletnia podróż po Dalekim Wschodzie. Pomoc ze strony Franciszka Raczkowskiego, kierownika księgarni Gebethnera i Wolffa, oraz ks. Ludwika Zalewskiego, dzięki któremu wszedł w posiadanie m.in. Pocztu herbów Potockiego (foliał bez karty tytułowej) i Victoria deorum Klonowica (egzemplarz bez ostatniej karty). Dublety pozyskiwane w Warszawie, Krakowie i Lwowie. Wyprawy do Londynu i Rygi. Nad Sekwaną profesor Krzyżanowski wszedł w posiadanie m.in. pokaźnego zbioru conradianów czy też studiów niemieckich, francuskich, angielskich i amerykańskich nt. powieści średniowiecznej, renesansowej i barokowej. W Rydze zaś udało się zakupić profesorowi z antykwariatu radzieckiego pozycje z literatury rosyjskiej, francuskiej i włoskiej, przy czym najciekawsze były zbiory z tej pierwszej grupy (ot chociażby pierwsze wydanie bylin Kirszy Daniłowa i defekt Słowa o połku Igoriewie). Także w Rydze profesor pozyskał zbiór po niejakim Kiersnowskim. Otóż zbiór ten był zmagazynowany z polskim konsulacie, a że konsul nie mógł nawiązać kontaktu z nikim z rodziny właściciela, to i odstąpił wszystko właśnie profesorowi Krzyżanowskiemu. Tam z kolei znalazło się chociażby pierwsze wydanie Eugeniusza Oniegina, czy też Kazania Skargi z roku 1610! Nie całe jednak zbiory profesor zatrzymał dla siebie. Część bowiem trafiła do Seminarium Polonistycznego, oprawiony w safian, generalski komplet Rocznika oficerskiego sprzed Powstania Listopadowego w prezencie otrzymał ks. Zalewski, a i Marian Kukiel otrzymał w prezencie całkiem elegancki komplet militariów z tej właśnie epoki.. Potem do tego doszły zbiory ostatnich lat przed 1939. Niemalże wszystko, poza kartoteką bajkoznawczą, schowaną przez żonę profesora w piwnicy ich domu na Sewerynowie, strawił ogień. Taka była dramatu część pierwsza.

Profesor nie miał jednak zamiaru poddać się. Zaczęło się od zbiorów Leona Pomirowskiego, krytyka literackiego zamordowanego przez Niemców. Żona Pomirowskiego postanowiła po śmierci męża sprzedać jego zbiory. Dzięki pośrednictwu dra Pazyry właścicielem tego skarbu okazał się właśnie prof. Krzyżanowski. Innym pokaźnym zbiorem był ten po Leonie Piwińskim. Siostra Piwińskiego zapłatę za zbiory brata miała otrzymać w dwóch ratach. Pierwsza w wysokości 5 tys. zł miała być wypłacona od razu, tak żeby pokryć koszty pogrzebu. Reszta miała zostać wypłacona już po wojnie. Oprócz tych transakcji profesor najróżniejsze pozycje pozyskiwał dzięki uprzejmości znajomych antykwariuszy, którzy wiedzą, że zbiera on nową bibliotekę, dokładali specjalnie dla niego te co ciekawsze egzemplarze ze swoich zbiorów. Wszystko to miało po wojnie stanowić bazę do badań nad poezją międzywojnia. Tuwim, Wierzyński, Zegadłowicz, Gałczyński, Czuchnowski... pierwsze wydania, tomiki z fragmentami wyciętymi przez cenzurę i dopisanymi przez autorów. Kazimierz Wyka oglądając te zbiory był pod ogromnym wrażeniem. Nie raz nie dwa zdarzało się, że trafiał na coś, o czym wcześniej jedynie słyszał. Już samo to powinno pokazywać, jak niezwykłe to musiały być zbiory. Do tego dodać należy jeszcze kolekcję obrazów (Ajwazowski, Pautsch, Axentowicz, Jarocki). Wszystko to przechowywane było w mieszkaniu prof. Krzyżanowskiego na Brzozowej 12. Kiedy 2 września 1944 r. profesor opuszczał swój dom miał wątpliwości, czy wróci do niego. Wrócił. Jednak zbiory już nie istniały. Spłonęły razem z domem.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem ciekaw czy przy decyzji o Powstaniu kręgi decyzyjne rozpatrywały i jakie ew. wydały rozkazy i polecenia w zakresie ochrony dóbr kultury.

Tu uśmiech do Albinosa.

;)

w zakresie Biblioteki i zbiorów UW - nie uczyniono nic (jeśli chodzi o pomoc w ochronie). Więcej dokonali woźni i przygodne osoby niż powstańcze dowództwo.

Dowództwo Powstania interesować to się interesowali... i chyba to wszystko. Kiedy rozchorował się Pendelski - to dla BP było katastrofą. (to tak na marginesie ile znaczy prosty człek a grupa profesorów czy ludzi nauki):

"Ciężko zaniemógł p. Pendelski - porażenie prawej połowy ciała. Katastrofa dla Biblioteki - człowiek, który znał każdą najmniejszą śrubkę w gmachu, wszystko potrafił zreperować, wszystkiemu zaradzić. Człowiek nieposzlakowanej uczciwości, całkowicie oddany instytucji, absolutnie niezastąpiony".

A poddaję ten fragment, jako że często wspomina się profesorów i naukowców ratujących różne zasoby, zapominając o mało znanych nazwiskach podrzędnych pracowników i urzędników.

A to oni właśnie też ratowali, przenosili, konserwowali... warto o nich pamiętać: o tych woźnych, szatniarzach, ślusarzach itp., a nie tylko o Krzyżanowskim czy Wiwatowskim.

/prawię niemal jak Samuel :o /

Nie wiem czy to już są wspomnienia Janiny Peszyńskiej (czy jeszcze p.o. dyrektora Leona Bykowskiego), ale odnotowano w zapisie dziennym z okresu powstania co do Biblioteki Publicznej M. St. Warszawy:

"Zgłosił się prof. Zachwatowicz z Delegat. w sprawie zabezpieczenia gmachu i umieszczenia obrazów i bibliotek. To już piąty przedstawiciel. Dotąd zabezpieczenia żadnego".

/wytłuszczenie - moje/.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Mała errata do poprzedniego wpisu zbiorach prof. Krzyżanowskiego. We wrześniu 1939 r. stracił profesor około 6 tys. pozycji, zaś we wrześniu 1944 r. własnych około 4 tys., plus to co pochodziło z Korbutianum i księgozbiór Leona Piwińskiego.

A ja jestem ciekaw czy przy decyzji o Powstaniu kręgi decyzyjne rozpatrywały i jakie ew. wydały rozkazy i polecenia w zakresie ochrony dóbr kultury.

Tu uśmiech do Albinosa.

I znowu mam problem, bo jestem niemal pewien, że kiedyś czytałem jakieś wytyczne w tej sprawie. Ale kiedy i gdzie... szczerze nie pamiętam.

w zakresie Biblioteki i zbiorów UW - nie uczyniono nic (jeśli chodzi o pomoc w ochronie). Więcej dokonali woźni i przygodne osoby niż powstańcze dowództwo.

Dowództwo Powstania interesować to się interesowali... i chyba to wszystko. Kiedy rozchorował się Pendelski - to dla BP było katastrofą. (to tak na marginesie ile znaczy prosty człek a grupa profesorów czy ludzi nauki):

Jeśli o to chodzi, to dowództwo powstańcze nie zrobiło kompletnie nic. Nie znam ani jednej historii, w której ratunek jakichś zbiorów wynikał z zainteresowania kogoś wyżej postawionego we władzach powstańczych. Ale co do Biblioteki UW... w jaki sposób powstańcze dowództwo miało zrobić coś w sprawie ochrony jej zbiorów, skoro teren UW przez całe Powstanie był w rękach Niemców? No chyba, że masz na myśli okres przedpowstańczy. Ale i wtedy wątpię, czy jakaś większa akcja miałaby szanse powodzenia. Tutaj chyba faktycznie tylko działania woźnych, studentów i pracowników naukowych mogły coś dać.

A poddaję ten fragment, jako że często wspomina się profesorów i naukowców ratujących różne zasoby, zapominając o mało znanych nazwiskach podrzędnych pracowników i urzędników.

A to oni właśnie też ratowali, przenosili, konserwowali... warto o nich pamiętać: o tych woźnych, szatniarzach, ślusarzach itp., a nie tylko o Krzyżanowskim czy Wiwatowskim.

Pomijając już to, że tak o Wiwatowskim jak i Krzyżanowskim to mało kto pamięta (nie tylko tutaj na forum), to jeśli znajdziesz mi secesjonisto sposób na to, aby dobę rozciągnąć do 48 godzin, to z chęcią popiszę i o nich. Chyba, że wychodzisz z założenia, że ja to tylko o Wiwatowskim pamiętam :rolleyes:

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Ja tam na pamięć nie narzekam... a dobę z chęcią pomogę rozciągnąć (:w tym temacie).

;)

Wytycznych nie znam, ale znam działania doraźne:

Starosta Grodzki Warszawa, dn. 25 sierpnia 1944 r.

Warszawa-Północ

Zaświadczenie

P. Miechowski Zygmunt, urzędnik Muzeum Narodowego, jest zatrudniony w Starostwie Grodzkim Warszawa-Północ jako konserwator zabytków i dzieł sztuki i ma prawo wydawać zarządzenia, zmierzające do ochrony i przechowywania zabytków i dzieł sztuki, narażonych na zniszczenie w związku z działaniami wojennymi.

Okaziciel niniejszego ma prawo żądać przechowania narażonych zabytków i dzieł sztuki w stosowny sposób i w stosownym miejscu, bądź też sam zabierać je w tymczasowe przechowanie, zależnie od miejscowych potrzeb.

Wszystkie władze wojskowe i cywilne proszone są o udzielenie mu pomocy w tym względzie.

wz. Starosta Grodzki

(-) Szary

(Szary)

Jan Zachwatowicz wspominał, że po wybuchu powstania nawiązał kontakt z delegatem rządu - mecenasem Edward Quirini i objął funkcję pełnomocnika dla zabezpieczenia dziel sztuki i kultury na terenie tzw. starostwa, czyli na południe od Alei Jerozolimskich.

"Do oddziałów wojskowych oraz do administracji domów i komendantów bloków został skierowany apel zgłaszanie mienia opuszczonego o cechach wartości artystycznej lub kulturalnej".

/J. Zachwatowicz "Wspomnienia z lat okupacji", w: "Walka o dobra kultury Warszawa 1939-1945" t. I, red. S. Lorenz, Warszawa 1970, s. 118/

Stanisław Herbst wspominał, że przed wybuchem powstania do Biblioteki Uniwersyteckiej zgłosił się Gerard Ciołek I("Biała") z Zakładu Architektury Polskiej - jako wyznaczony na wypadek powstania opiekun Biblioteki.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Ciekawe, ile książek w podobny sposób udało się uratować przed zniszczeniem (pytanie raczej bez odpowiedzi - niestety):

Palił się kościół świętego Krzyża. Stojąc twarzą do kościoła, to po prawej stronie przylegał [do niego] budynek księgarni. Mnie się zdawało, że to księgarnia Gebethnera i Wolfa, ale czy na pewno, nie wiem. Była obawa, że się będą palić zbiory książek. My (dziewczyny z "Koszty") poleciałyśmy to ratować. Wynosiłyśmy to gdzieś na plac Napoleona, ale w które miejsce, to nie pamiętam. Pamiętam, jak przez okno parterowe przechodzili chłopcy na Krakowskie Przedmieście, przez okno i przez księgarnię. [...] Wynosiłyśmy wtedy książki z księgarni. Wzięłam wtedy... większy mszał. To mi później bardzo ratowało życie, bo w Krakowie sprzedałam to w antykwariacie. [Antykwariusz] musiał widzieć, że ja z Powstania, bo [byłam] w kurtce tramwajarskiej i wiem, że mi bardzo dobrze za tę książkę zapłacił. Musiałam sprzedać, bo nie było co jeść.

Za: http://ahm.1944.pl/Bozena_Pawlowska/2/?q=Tuleja [dostęp na: 4 czerwca 2012 r.]

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Notka z "Biuletynu Informacyjnego" z 26 sierpnia 1944:

Największą prywatną bibliotekę obejmującą ok. 30.000 tomów głównie z dziedziny polonistyki udało się żołnierzom AK uratować przed zagładą, organizując przeniesienie księgozbioru z domu na linii frontu w bezpieczne miejsce.

Orientuje się ktoś o jaką to prywatną bibliotekę mogło chodzić?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

We wspomnianej pozycji "Walka o dobra kultury..." są informacje o kilku dużych zbiorach prywatnych w Warszawie: i tych utraconych i uratowanych.

Mógłbym sprawdzić co tam piszą jeśli Albinos nie posiada tej pozycji pod ręką.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Niestety Albinos nie posiada wzmiankowanej pozycji na stanie - więc jeśli secesjonista znalazłby chwilę czasu, to z chęcią zapoznałbym się z tym zestawieniem.

Jeszcze co do cytowanej notki. Oprócz tego, czyja była ta biblioteka, warto byłoby się dowiedzieć, skąd wyszła inicjatywa ratowania jej. Czy z "góry", czy może jednak była to inicjatywa któregoś z oficerów liniowych albo samych żołnierzy... Byłby to ciekawy przyczynek do tego o czym wcześniej pisał secesjonista:

A ja jestem ciekaw czy przy decyzji o Powstaniu kręgi decyzyjne rozpatrywały i jakie ew. wydały rozkazy i polecenia w zakresie ochrony dóbr kultury.

Rzecz jasna tutaj można by to rozszerzyć już o okres samego Powstania. Przeglądając różne dokumenty natykałem się na wzmianki dotyczące ratowania zagrożonych dóbr kultury. Warto byłoby na pewno zająć się kiedyś dokładniej tym tematem.

Przy okazji, rzecz którą warto poznać, czyli Biblioteka Stefana Kisielewskiego. Krótkie, ale daje sporo do myślenia.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze co mnie zadziwiło to bardzo duża liczba woluminów, dla porównania: kustosz Biblioteki Narodowej Stanisław Piotr Koczorowski, prezes warszawskiego Towarzystwa Bibliofilów Polskich, jako wieloletni bibliotekarz Biblioteki Polskiej w Paryżu przywiózł do Warszawy trzy i pół tony książek, rycin itp., w skład tego zbioru wchodziło 10 000 samych książek. Juliusz Gomulicki do wybuchu wojny miał 2500 woluminów, potem kiedy przystąpił do spółki z antykwariuszami z "Białego Kruka", udało mu się nabyć w latach 1941-1944 - 2109 pozycji. biblioteka profesorska w domu Wolertów oceniania była na 7000 tomów. Pokaźny księgozbiór po Janie Lorentowiczu liczył 16 000 tomów.

Szperając zatem dalej tym tropem...

mnie by tu pasowały zbiory Jana Michalskiego zgromadzone przy ul. Noakowskiego, które starano się ratować już 12 sierpnia 1944 roku. Kiedy Niemcy podjęli natarcie na teren Politechniki, ulica Noakowskiego znalazła się na pierwszej linii frontu. Władze powstańcze nakazały opuszczenie frontowej części kamienicy. W tejże kamienicy na IV piętrze w dwóch pokojach trzymał swe zbiory, w jednym starodruki, w drugim cimelia (zwłaszcza słynne mickiewicziana).

"Zapadła zbiorowa decyzja, by cimelia Pana Jana wynieść czym prędzej z mieszkania i ulokować za linia ul. Marszałkowskiej, a tysiące pozostałych woluminów przenieść do miejscowej piwnicy. Z przyjęciem białych kruków w depozyt zaofiarował się podporucznik Juliusz Wiktor Gomulicki, dając do dyspozycji swe mieszkanie na I piętrze oprócz suchej piwnicy mogącej służyć doraźnie za schron przy ul. Skorupki (Sadowej) 5 (...)

Życzliwi doradcy, każdy z osobna i wszyscy razem, brał ina siebie współodpowiedzialność za losy największej w stolicy biblioteki prywatnej, liczącej przeszło 33 000 tomów i stanowiącej wraz ze zbiorami ikonograficznymi, rękopiśmiennymi i muzealiami najbardziej wzięty przybytek naukowy podczas okupacji".

/A. Trepiński "Jak ratowano dobra kulturalne w domach prywatnych", w: "Walka o dobra kultury. Warszawa 1939-1945" T. II, red. S. Lorentz, s. 129/

I jak to pasuje Albinosowi?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Albinos   

Przejrzałem sobie jeszcze teksty J.W. Gomulickiego i nie znalazłem tam niczego, co kazałoby mi powątpiewać w wersję, jaką przedstawiłeś secesjonisto. Ergo wychodzi na to, że znalazłeś odpowiedź na moje pytanie ;)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, że mogłem pomóc...

paradoksem jest, że te przenoszone woluminy zostały utracone.

Kolejnym paradoksem jest, że te najcenniejsze, które miały być ukryte w skrzyniach - nie przetrwały, a te: mniej cenne, złożone w stosy na meblach miały większą szansę przetrwania.

W zakresie rozkazów, czy decyzji o ochronie dóbr kultury znalazłem pewne... apele i "instrukcje".

Nie wiem tylko czy stosowny to temat by je zaprezentować?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.