Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
secesjonista

Racje żywieniowe w poszczególnych armiach 1941-1945

Rekomendowane odpowiedzi

Szukałem i szukałem, a nie znalazłem takiego wątku, choć sam pamiętam że pisałem o przydziałach żywieniowych Angoli.

Zatem jak to wyglądało w poszczególnych armiach?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem jak to wyglądało w kcal ;) ale nie mam poszczególnych składników. O racjach żywnościowych 1 i 2 Armii WP w okresie 1944-1945 pisał K. Adamek w pracy 'Intendentura Wojska Polskiego 1918-1956', Warszawa 1998.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Bez krępacji drogi Kadrinazi, proszę zaprezentować swe znalezisko, jak się kolega tylko oderwie od bloga ;) , wszelkie informacje mile widziane.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jakby to były normy żywieniowe dla XVI czy XVII wieku to miałbym łatwiej, ale coś tam znalazłem ;)

Najpierw normy żywieniowe dla żołnierzy Wojska Polskiego w okresie międzywojennym (W. Rezmer, Operacyjna służba sztabów Wojska Polskiego, Toruń 1993):

- dla żołnierza walczącego (chyba chodzi o liniowego) - 3488 kcal, mogło to być także zwiększone o dodatki (dla ciężko pracujących i tzw. szkolne) o 122-600 kcal

- dla jeńców - także 3488 kcal

- dla więźniów (i tego nie rozumiem - a mam te informacje tylko w przypisie, więc nie wiem o co dokładnie chodzi o tekście oryginalnym) - 2720 kcal

1 i 2 Armia Wojska Polskiego w okresie 1944-45 - tu żołnierze mieli podobną wartość kaloryczną jak ci sprzed 1939 roku, z tymże otrzymywali o połowę mniejszą porcję mięsa (niestety nie wiem jak to wyglądało w liczbach przed 1939 rokiem), za to mieli dostawać, nie uwzględnione w 1939 roku, produkty - ryby i makaron (łącznie 100 g).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

I garść informacji o racjach US Army - sporo typów, bo zależnych np. od teatru działań:

http://en.wikipedia.org/wiki/United_States_military_ration#Field_Rations_during_World_War_II

A tu racje armii brytyjskiej - włącznie z fotkami :)

http://www.reprorations.com/WW2-Britain.htm

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Taka ciekawostka, Amerykanie badali porcję żywieniową (koncentrat) japońskich spadochroniarzy, miała formę płytki i składała się z ryżu, pszenicy i nasion sezamu. Dodatkowo: ekstrakt z małży, suszone śliwki, konserwowy imbir, mąka z nasion fasoli, suszone wodorosty nori. Na jeden posiłek wystarczył zestaw 1/2 kg.

Wcześniej Japończycy testowali różne zagraniczne żelazne racje żywieniowe, ale zdecydowali się na własne rozwiązania. Same badania nad opracowaniem odpowiedniego zestawu trwały siedemnaście lat.

Były trzy grupy racji żywieniowych:

I. Na czas pokoju - składała się z 21,16 uncji ryżu, 6,6 uncji jęczmienia, plus dodatek w gotówce około 9 1/2 centa dziennie. Zasiłek pieniężny służył do zakupu mięsa, ryb, warzyw, a czasem, na paliwo do ogrzewania, czy gotowanie specjalne.

Wartość kaloryczna porcji - 2780. Amerykańskie racje garnizonu to około 5140 kalorii dziennie, a racja polowe podobnie.

II. Racja ratunkowa (emergency)

Były dwa rodzaje - "A" i "B". Na podstawie działań w Birmie i przejętych tam zamówień japońskich ustalono, że ​​każdy żołnierz otrzymywał na trzy dni racje "A" i na jeden dzień rację "B". Racje spożywano na rozkaz dowódcy kiedy nie było dostaw wskutek oddzielenia się od kolumny.

"A" składała się z około 1 funta i 3 uncji ryżu (wystarczających na dwa posiłki) i jednej małej puszki: mieszaniny wołowiny z warzywami.

"B" składa się z trzech papierowych worków z sucharami, które wystarczały na trzy posiłki.

III. Racja polowa:

Mogły występować w trzech różnych zestawach: "normalny", "specjalny" i czasami "alternatywny"

japracja.jpg

Nadmienię dla przypomnienia, że nie są to materiały źródłowe strony japońskiej, tylko badania wywiadu amerykańskiego.

Zatem informacje nie tyle prezentują stan faktyczny, a analizę i ocenę Departamenty Wojny USA.

Stąd może Łyzio skoryguje te informacje.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
gregski   

Zupełnie przypadkiem natknąłem się na taki taki skład amerykańskiej "porcji K":

"...Składała się z trzech małych pudełek , z których każde zawierało puszkę z oddzielnym posiłkiem (mięso, mięso z jajkiem albo przetworzony ser), herbatniki, krakersy, dekstrozę w tabletkach, baton owocowy, tabliczkę czekolady, bulion, sok cytrynowy w kryształkach, cukier w tabletkach, słupek gumy do żucia, cztery papierosy i kawę rozpuszczaną...."

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   

Temat szalenie ciekawy - a martwy.

Jak Gregski już wspomniał, podstawowym jedzeniem dla wojaków Wuja Sama była słynna racja K - przodek dzisiejszych racji żywnościowych. Składała się ona z trzech mniejszych racji: śniadaniowej, obiadowej oraz na kolację.

Racje te Amerykanie bardzo sobie cenili, wspominając je, że smakowały jak pulpa papiernicza. W skład racji K wchodziła konserwa mięsna (słynny beef), paczka sucharów, baton owocowy, cukier gronowy (ponoć wzbudzał taką rewolucję w żołądku, że nawet konie nie chciały go jeść), oranżada w proszku (Amerykanie używali jej głównie do dezynfekcji kanistrów po benzynie!) oraz najlepsze dla żołnierzy - cztery papierosy (głównie Camele, Lucky Strike'i albo Chesterfieldy).

Breakfast Unit: canned entree (chopped ham and eggs, veal loaf), biscuits, a dried fruit bar or cereal bar, Halazone water purification tablets, a four-pack of cigarettes, chewing gum, instant coffee, and sugar (granulated, cubed, or compressed).

Dinner Unit: canned entree (processed cheese, ham, or ham and cheese), biscuits, 15 malted milk tablets (early) or five caramels (late), sugar (granulated, cubed, or compressed), salt packet, a four-pack of cigarettes and a box of matches, chewing gum, and a powdered beverage packet (lemon (c.1940), orange (c. 1943), or grape (c. 1945) flavor).

Supper Unit: canned meat, consisting of either chicken paté, pork luncheon meat with carrot and apple (1st issue), beef and pork loaf (second issue), or sausages; biscuits; a 2-ounce (57 g) D ration emergency chocolate bar, Tropical bar, or (in temperate climates) commercial sweet chocolate bar; a packet of toilet paper tissues; a four-pack of cigarettes; chewing gum, and a bouillon soup cube or powder packet.

Jedyną rzeczą, jaką miałem w torbie do jedzenia, był baton z racji D oraz jeden baton ze sprasowanych owoców z racji 10. Zjadłem baton owocowy, który smakował jak banan. Wystarczył, aby stłumić głód, w związku z tym, do wieczora nie musiałem stawiać czoła racji D. Kiedy znowu poczułem głód, odgryzłem kawałek batona i resztę włożyłem z powrotem do chlebaka.

G. Astor, Krwawy Las, Warszawa 2005, str. 67

Amerykanie byli czasem tak obrzydzeni do tych smakołyków, że często je wyrzucali, gdy mieli jakaś alternatywę dla jedzenia.

Z kolei Niemcy cenili je sobie bardzo:

Pośrodku obozu Amerykanie otworzyli wielkie skrzynie wypełnione puszkami konserw. Rozpieprzyli to wszystko kopniakami, po czym oddalili się z pogardliwymi minami, zostawiając nam łup do podziału. Każdy otrzymał swoją część. Jedzenie było znakomite. Nawet nie zwracaliśmy uwagi na ulewny deszcz, zamieniający ziemię w gąbkę.

Szczytem luksusu były saszetki zawierające lemoniadę i oranżadę w proszku. Bawiliśmy się wspaniale, kiedy przyrządziliśmy wyśmienity napój, rozpuszczając proszek w gromadzonej w fałdach płaszczy deszczówce. Amerykanie obserwowali nasze poczynania, wymieniając uwagi.

G. Sajer, Zapomniany żołnierz, Gdańsk 2009, wyd. III, str. 485

Przez następne pół godziny siedmiu twardych spadochroniarzy przeżywało najpiękniejsze chwile swojego życia. Znaleźli puszki soku pomarańczowego i ananasowego, kartony czekolady i papierosów oraz żywność w takim asortymencie, jakiego nie widzieli od lat. ''Friedolin'' obżerał się wszystkim, sypał sobie nawet w gardło sproszkowaną ''neskę'', usiłując spłukać ją skondensowanym mlekiem.

-Nie wiem, co to jest - powiedział - ale smakuje to wspaniale.

C. Ryan Najdłuższy dzień, Warszawa 1990, wyd. II, str. 204

Co ciekawe, bardzo na wojnie dorobiła się Coca-Cola. O ile w 1939 roku korporacja miała tylko 5 rozlewni za granicami USA, o tyle w 1945 roku było ich już 64. Stawiano je wszędzie tam, gdzie byli amerykańscy żołnierze, a sam napój stał się synonimem Ameryki. Pili oni Colę, ponieważ była bezpieczniejsza, niż napoje w saszetkach (które były zależne od czystej wody, a tej było niewiele).

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   
Cytuj

Czy czasem Amerykanie nie używali puszkowanego chleba?


Nie spotkałem się z takim wynalazkiem. Natomiast faktem jest, że Amerykanie mieli najbardziej urozmaiconą dietę i dostawali praktycznie wszystko, włącznie z indykami na Święta. Przede wszystkim, żołnierze mieli różne posiłki. Kucharze w zasadzie dysponowali wszystkim, czego chcieli i smażona szynka z jajkami sadzonymi, tudzież rosół, lub cokolwiek innego, były na porządku dziennym. W bilansie kalorii Amerykanie bili wszystkich na głowę choćby Niemców, gdzie śniadanie w 1943 r. składało się z bodaj 200 g chleba i 5 g kawy.

Problem w tym, że żołnierze nie zawsze mieli dostęp do kuchni polowych i stąd powstały racje żywnościowe, w których - znowu - Amerykanie bili na głowę swoich konkurentów.

W racji śniadaniowej znajdowały się:

- mięso w puszce
- ciastka
- baton owsiany
- baton owocowy
- guma do żucia
- kawa rozpuszczalna
- dodatki takie jak: cztery papierosy, cukier drewniana łyżeczka, otwieracz do konserw, zapałki, tabletki do oczyszczania wody (te znajdowały się w każdej racji)

W racji obiadowej znajdowały się:

- puszkowany ser
- ciastka
- cukierki
- guma do żucia
- lemoniada w proszku
- sól

W racji kolacyjnej znajdowały się:

- puszkowane mięso
- ciastka
- bulion w proszku
- guma do żucia
- kawa rozpuszczalna
- papier toaletowy

Ponadto były bardzo lubiane racje C, złożone z puszek ''M'' i ''B''. W puszkach M znajdowało się mięso (bardzo bogaty asortyment, zmieniający się w trakcie wojny - od mięsa z warzywami, aż po parówki z fasolą i jajka z ziemniakami, dania te były zresztą chwalone za różnorodność w odróżnieniu od racji K), w puszkach B - dodatki takie, jak ciastka, cukier gronowy, guma do żucia, dżem, papierosy i kawa rozpuszczalna. Każdy żołnierz otrzymywał po trzy puszki każdego typu.

Racje były uzupełniane racją D, czyli stugramową, wysokokaloryczną tabliczką czekolady, zrobioną z cukru, śmietanki, tłuszczu kakaowego, mąki owsianej i waniliny. Jadłem toto i smakowało jak brązowe ziemniaki wymieszane z cukrem.

Dodam jeszcze, że Amerykanie jako jedni z niewielu mogli jeść swoje racje... na ciepło, bowiem w regulaminach zawarto, że na każdych dwóch żołnierzy powinna przypadać jedna kuchenka (te produkowała firma Coleman). 

Co do chleba - przed etapem kuchni polowych żołnierzom wydzielano mąkę, by sami wypiekali sobie chleb, a wyglądało to tak.


USA+Field+Bread+1896_2.jpg

Teraz przez Was zastanawiam się, czy iść do sklepu po drożdże i zrobić coś takiego samemu. :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Andreas   
Cytuj

Fajnie tylko coś cienki był ten obiad...


Skład się zmieniał i z reguły była tam wołowina. Bardzo zresztą nielubiana przez żołnierzy.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Andreas napisał:

Dodam jeszcze, że Amerykanie jako jedni z niewielu mogli jeść swoje racje... na ciepło, bowiem w regulaminach zawarto, że na każdych dwóch żołnierzy powinna przypadać jedna kuchenka (te produkowała firma Coleman). 

 

Używano dwóch typów "kuchenek", wspomniana powyżej to - M-1941 produkt firmy Coleman Lamp and Stove Company, choć chyba było to dziecko i innych firm, przynajmniej pracowały nad nim jeszcze American Gas Machine Company i Ethyl Corporation. Po konferencji zorganizowanej przez  QMC w Chicago (9 lutego 1942 r.), na którą zaproszono siedem wiodących firm z branży benzynowej, powstała inna maszynka - M-1942. Ta produkowana była przez różne firmy, m.in.: Prentiss Wabers Products czy  Aladdin Industries. Ten drugi produkt co do zasady działania był podobny do pierwszej wersji, miał jednak bardziej zwartą konstrukcję, ważył tylko 17 uncji (poprzedni model 37 uncji), miał mieć też lepsze możliwości zapłonu w niskich temperaturach. Ze względu na trudności z produkcją, do końca wojny dominował jednak palnik M-1941.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.