Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/

Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo ciekawa informacja! Nie wiedziałam, że w ogóle zajmował się sądzeniem...Może jesteś w stanie podać źródło tej informacji, bo coś mi nie pasuje...

Baa... w sądzie - i to biskupim.

Ponoć w Arras, jak to powiadano niezbyt często "przepędzał u sądowych kratek", więcej pochłaniało go pisanie rozpraw i artykułów. Jedna z jego rozpraw zwalczającą przeróżne przesądy została nawet nagrodzona przez akademię w Metz.

W jednym ze swych pism wygłosił pochwałę Karola Dupaty, kiedy ten ostatni; po chwilowym popadnięciu w niełaskę na dworze; został przez króla powołany na prezydenta Izby, wygłosił nasz Robespierre pod adresem władcy taką pochwałę:

"Miłość dobra powszechnego nauczyła króla, jak uczy wszystkich monarchów sprawiedliwych, wielkiej sztuki pomieszczenia każdego na odpowiedniem miejscu".

Ponoć jego próby poetyckie prezentowane na zebraniach Towarzystwa Rosati nie odznaczały się szczególnymi walorami.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

 

Dnia 3.06.2008 o 21:13, Estera napisał:

Dzięki ;) Zwrócę na to uwagę przy okazji ;)

Wracając do Robepsierra- jeśli ktoś czytał "Nie-Boską komedię" znajdzie analogie do Pankracego. W tym dziele są ukazane mechanizmy rewolucji jako procesu. Takim mechanizmom podlegał Robespierre.

 

Ja bym raczej wskazał na Pankracego ale z tzw. "Niedokończonego poematu", jak zauważył Juliusz Kleiner:

"Niby ten sam to Pankracy, który w Nieboskiej z Henrykiem toczy wielką rozmowę – a jednak inny. Znikła Fidiaszowa miara. Tamten Pankracy wcielał konieczność dziejową, z bólu i ucisku, i pohańbienia milionów miał podstawę, wielki był w całym tego słowa znaczeniu, chociaż wielkością jednostronną, wielkością rozumu bez serca. Ten Pankracy miasto potęgi pychę jednostkową ma i doktrynę skrajną; w jego postać nie wiek się wciela, ale teorie partii, chcącej małpować rewolucję francuską. Tamten wodzem był – ten jest podżegającym agitatorem".

/tegoż, "Zygmunt Krasiński. Dzieje myśli", t. 2, Lwów 1912, s. 224-225/

 

Dnia 19.06.2008 o 16:56, lukass napisał:

Wydaje mi się, że chciał wszystkich uszczęśliwić swoim światopoglądem i myśleniem

 

Uszczęśliwianie tych co nie do końca czują się szczęśliwi w rewolucyjnej rzeczywistości poprzez ucinanie im głów, nie wydaje mi się metodą szczególnie efektywną, noo chyba, iż wszystkich nie do końca szczęśliwych uda się zgilotynować.

 

Dnia 23.06.2008 o 12:40, amon napisał:

Czy właśnie dlatego jedyna ulica której patronem był Robespierre była w Leningradzie ? Historia kołem się toczy.

 

W Paryżu jest chyba stacja metra jego imienia?

W Saint--Pierre-des-Corps Rue Robespierre łączy się z Rue Fabienne Landy, w Burges ulica jego imienia łączy Rue Charlet z Avenue Ernest Renan, w Vierzon łączy Rue Etienne Marcel z Rue Eugène Pottier, w Tuluzie łączy Rue Saint-Denis z Rue Du Gorp, w Montpellier łączy Route de Lavérune z Rue Hébert, w La Rochelle łączy Avenue du 14 Jullet z Avenue Jean-Paul Sartre, w La Garde łączy Chemin de la Planquette z Le Clos, w Lanester łączy Rue Emile Combes z Avenue Kesler Devillers, w Vitry-sur-Seine łączy Place de La Libération z Avenue Rouget de Lesle, w Hawrze łączy Rue Flandres Dunkerque z Avenue du 8 Mai 1945... i przestało mi się chcieć szukać. Jeśli chodzi o ZSRR i "okolice", to jego ulicę znajdziemy np. również w Noworosyjsku , Charkowie, Uljanowsku, Krasnojarsku, Niżnym Nowogrodzie... i dale mi się nie chciało szukać.

 

Istotniejszym pytaniem jest jakiego nowego człowieka chciał stworzyć Robespierre?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Cytuj

Istotniejszym pytaniem jest jakiego nowego człowieka chciał stworzyć Robespierre?

Takiego, jakiego ON wychowa. Bo to ON, czuł, wiedział, był pewien, że jest najbliższy idealnemu prawodawcy (a także ideałowi człowieka).

 

Ciekawe tym kontekście są uwagi w: R. Scurr, Robespierre. Terror w imię cnoty, Warszawa 2008 (cytat ze s. 192, ale na s. 191 są także ciekawe nawiązania - m.in. do Rousseau):

"Podzielał, jak się zdaje, wizję Rousseau w potrzebę nadludzkiego prawodawcy, wszechwiedzącego, bezinteresownego i zdolnego pokierować ludźmi dla ich własnego dobra. (...) W tym kontekście wizja demokracji Robespierre'a była całkiem odmienna od wszystkiego, co dziś uznajemy za demokrację. Rządy ludu, w jego zrozumieniu, nie wywodzą się prosto z woli większości. Istotne jest, aby zapewnić triumf dobrej, czystej powszechnej woli - triumf tego, czego lud by chciał w idealnych okolicznościach - a to wymaga wczucia się w jego potrzeby, póki nie zdobędzie wystarczającego wykształcenia, by sam umiał rozpoznać swoje dobro."

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Dnia 7.05.2008 o 19:48, Estera napisał:

"Boże Wszechmocny! Ta rewolucja jest Twoim dziełem"- tak powiedział Maksymilian Robespierre.

 

Ciekawe do jakiego Boga zwracał się wówczas Robespierre? Tego dawnego i "zdetronizowanego" czy raczej do Istoty Najwyższej?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Myślisz, że to miało dla niego znaczenie? Pewnie zawsze zwracał się do swojego, prywatnego wyobrażenia Boga. I jak prawie każdy nawiedzony, przekonany o swej wyjątkowości i historycznej roli, był do wszelkich, swoich wyobrażeń dosyć przywiązany. Choć oczywiście, te wyobrażenia mogły być korygowane w trakcie żywota.

O ile znalazłem gdzieś cytat z Nieprzekupnego, który twierdził, że "nie był dobrym katolikiem", to chyba nie znajdziemy dokładnie żadnej wypowiedzi, która by świadczyła, iż przeszedł na pozycje ateistyczne. Moim zdaniem, zawsze był osobą wierzącą. A przynajmniej, nigdy nie dał publicznie dowodu, że jest inaczej.

 

Na to oczywiście nałożyła się jeszcze potrzeba polityczna (w jego rozumieniu). I wpływ Voltaire, którego znaną wypowiedzią o Bogu zresztą Robespierre się posłużył w jednej ze swoich "najwyższo-istotowych" przemówień. 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
22 godziny temu, secesjonista napisał:

 

Ciekawe do jakiego Boga zwracał się wówczas Robespierre? Tego dawnego i "zdetronizowanego" czy raczej do Istoty Najwyższej?

 

Może do takiego do jakiego nawiązywał Justynian 1000 lat wcześniej kiedy budował Hagia Sophię, czyli do Mądrości Bożej. I wcale nie jest powiedziane że jakoś ją sobie wyobrażał wizualnie. Zresztą Justynian chyba też nie.

 

Poza tym to nieprawda że Robespierre zwalczał religię. On chciał tylko tolerancji religijnej. Co więcej, uważał że każdy musi wyznawać jakąś religię. Może owa Istota Najwyższa to jakiś synkretyzm religijny i Robespierre zastanawiał się jak ten kult rozwinąć. W każdym razie wówczas z katedry Notre-Dame uczyniono Świątynię Rozumu co było głupie bo trudno było do tego dorobić jakiś kult.

 

Taki kult rozumu musiałby doprowadzić do samouwielbienia wyznawców tego kultu a zatem do jakichś patologii. Możliwe że gdyby Robespierrowi udało się ten kult Istoty Najwyższej wprowadzić do Notre-Dame to wyszło by z tego coś sensownego. 

Edytowane przez euklides

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, euklides napisał:

Może do takiego do jakiego nawiązywał Justynian 1000 lat wcześniej kiedy budował Hagia Sophię

 

Poważnie??

To proszę udowodnić w odpowiednim temacie jak to ów cesarz był prekursorem Robespierre'a i jakie to przyświecały im wspólne idee.

 

22 godziny temu, euklides napisał:

Taki kult rozumu musiałby doprowadzić do samouwielbienia wyznawców tego kultu a zatem do jakichś patologii. Możliwe że gdyby Robespierrowi udało się ten kult Istoty Najwyższej

 

Coś się poplątało  euklidesowi, otóż ów pan był sceptyczny wobec kultu Rozumu a idea Istoty Najwyższej nic wspólnego nie miała z owym Rozumem.

 

22 godziny temu, euklides napisał:

Poza tym to nieprawda że Robespierre zwalczał religię

 

A kto tak stwierdził?

Proszę podać cytaty... bo chyba polemizuje euklides z czymś co nie zaistniało.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
2 godziny temu, secesjonista napisał:

Poważnie??

To proszę udowodnić w odpowiednim temacie jak to ów cesarz był prekursorem Robespierre'a i jakie to przyświecały im wspólne idee.

(...)

 

Od tego trzeba zacząć że Robespierre to mimo wszystko bardzo tajemnicza postać. Tak na dobrą sprawę to nawet nie wiadomo jak się nazywał. Robespierre to tylko jego imiona. We Francji często używano podwójnych. Tutaj chodziło o Robert-Pierre, tylko jakie nazwisko?

 

Że Justynian był prekursorem Robespierra to za dużo powiedziane ale mogła ich łączyć na przykład niechęć do wizerunków w kościołach.

 

Zresztą poglądy Robespierra na religię to dla mnie zagadka. Chociaż wydaje mi się że był przychylny jansenistom.

 

2 godziny temu, secesjonista napisał:

(...)

Coś się poplątało  euklidesowi, otóż ów pan był sceptyczny wobec kultu Rozumu a idea Istoty Najwyższej nic wspólnego nie miała z owym Rozumem.

(...)

 

Wszystko się zgadza. Problem był w tym że katedra Notre Dame została opanowana przez zwolenników kultu rozumu do którego Robespierre odnosił się krytycznie. Tam dominowali Hebertyści którzy nie najlepiej widzieli Robespierra. Sądzę że Robespierre propagował kult Istoty Najwyższej po to żeby go wprowadzić do Notre Dame. We Francji to mogło mieć znaczenie bo koniec XVIII wieku ujawnił że cała Francja naśladuje Paryż. Zatem i Notre Dame.

 

Oni mają pewnie do dzisiaj z tym problem. Na przykład konstantynopolską Hagia Sophię uparcie nazywają Sainte-Sophie, czyli Święta Zofia. Chociaż Hagia ma wiele wspólnego z frankijską tradycją.  (IV-ta wyprawa, cesarstwo lacińskie) 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, euklides napisał:

Tak na dobrą sprawę to nawet nie wiadomo jak się nazywał. Robespierre to tylko jego imiona. We Francji często używano podwójnych. Tutaj chodziło o Robert-Pierre, tylko jakie nazwisko?

 

A jakiż to autor (domniemam: że francuski) ma problemy z personaliami tego pana?

Jego ojciec był: "de Robespierre", jego dziadek też był: "de Robespierre", jego pradziad to: "de Robespierre"... jego prapraprapradziad - też, ale to tylko imiona?!?

Mógłby euklides przytoczyć źródła z epoki w których ów pan prezentuje się jako: Robert-Pierre a nie: Maximilian, tudzież jako Robert-Pierre a nie: Robespierre.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
19 godzin temu, secesjonista napisał:

 

A jakiż to autor (domniemam: że francuski) ma problemy z personaliami tego pana?

Jego ojciec był: "de Robespierre", jego dziadek też był: "de Robespierre", jego pradziad to: "de Robespierre"... jego prapraprapradziad - też, ale to tylko imiona?!?

(...)

 

Źródeł to nie mogę przytoczyć bo nie wszędzie potrafię się po hakersku włamać ale jest to dosyć znana sprawa. Tak szczerze mówiąc to nie wierzę żeby u nas było to nieznane. Tyle że historia istotnie ma swoje tajemnice.W każdym razie te wszystkie de Robespierre to ściema. Pierre to było imię jego dziadka ze strony matki natomiast rodzony brat tego dziadka miał na imię Robert. To po nich Maksymilian (jeżeli oczywiście jest to jego prawdziwe imię) dostał imiona Robert-Pierre. 

 

W każdym razie tak te jego personalia opisuje francuski (domniemanie Administracji prawdziwe) autor Robert Margerit w swej książce "La Revolution". Oczywiście to wszystko wyżej napisane to skrót. Sprawa jest bowiem dość skomplikowana. Z tym, że mi się wydaje że jest to klucz do zrozumienia Robespierra  który na pewno nie był jakimś fantastą z tych co to "dumali dumali i wydumali" np. człowieka idealnego, jak to niektórzy go tu ujmują.

Edytowane przez euklides

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

To proszę zacytować pana Margeita, tak ze wskazaniami genealogicznymi.

Znaną sprawą jest też domniemania onomastów co do rodowodu tego nazwiska, a czy znane są i euklidesowi, bo "Pierre" w nich nie występuje.

Skoro to taka znana sprawa to po co euklides musi się bawić w hakera i się włamywać?!?

Poważnie uważa euklides, że poznanie pochodzenia nazwiska jest kluczem do zrozumienia tego pana?!?

Prosimy o więcej szczegółów, tak bez skrótów...

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Zreasumujmy rewelacje euklidesa, oto znany powszechnie  Maximilien François Marie Isidore de Robespierre, okazuje się mocno tajemniczą postacią. W rzeczywistości, zdaniem eklidesa, raczej nie miał takich imion, tylko: Robert Pierre, a nazwisko "Robespierre" to ściema i utworzył on je od swych imion.
I jest to rzecz powszechnie znana, tylko nie wiedzieć czemu by podać więcej szczegółów i jacy to badacze tak twierdzą, to euklides musi się gdzieś włamać. Co nieco burzy obraz powszechnie znanej kwestii.
Co prawda badacze genealogii Robespierre'a podają jego przodków do lat dwudziestych XV wieku  i mają oni wszyscy (w linii męskiej) na nazwisko: "Robespierre", ale od euklidesa wiemy już, że to ściema.
Co prawda w dokumentach urzędowych w Carvin czy Arras odnotowano jego przodków o nazwisku: "Robespierre", ale jak już wiemy i to jest ściemą.
Co prawda wielu badaczy wskazuje, że brzmienie: "Robespierre" to może być zniekształcone: "Robert Speirs", ale jak już wiemy to po prostu ściema.
Dzięki euklidesowi wiemy, że imię: Pierre dostał on po dziadku ze strony matki, a Robert po bracie swego dziadka. To, że jego ojciec i jego dziadek nosili imię Maximilien to nie ma znaczenia, bo jak wiemy - to też ściema.
Tak dla dopełnienia formalności nie będzie problemem dla euklidesa podania pełnych personaliów tego dziadka ze strony matki? Bo mnie się wydaje, że jego dziadek ze strony matki to miał na imię, nie - Pierre, a: Bonaventure?

 

21 godzin temu, euklides napisał:

Tyle że historia istotnie ma swoje tajemnice

 

Chyba euklides przedawkował nieco książki Pierre'a Norda ("L'intoxication - arme absolue de la guerre subversivei") i  Gillesa Perraulta ("Sekret Króla"), i ulegając tym klimatom widzi tajemnice tam gdzie ich nie ma.

 

Na szczęście i bez hakerskich włamań udało się jednak euklidesowi podać jedno źródło jego interesujących spostrzeżeń:

 

21 godzin temu, euklides napisał:

W każdym razie tak te jego personalia opisuje francuski (domniemanie Administracji prawdziwe) autor Robert Margerit w swej książce "La Revolution"

 

Ponieważ wielu forumowiczów nie włada językiem Moliera warto zatem przybliżyć autora, który jest źródłem dla euklidesa. Był to dziennikarz i powieściopisarz, a "La Révolution" to dwutomowa powieść (z podtytułami: "L'amour et le temps" i "Les autels de la peur"), rodzaj romansowego fresku historycznego, o którym Marc Schidler na stronie "Le Monde" napisał: "C'est une oeuvre de fiction et pas un livre d'histoire".

Nie chciałbym wyjść na upierdliwca, ale czy poza fikcją literacką ma euklides jakieś mocniejsze argumenty na poparcie swych stwierdzeń?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
euklides   
23 godziny temu, secesjonista napisał:

(...)

Nie chciałbym wyjść na upierdliwca, ale czy poza fikcją literacką ma euklides jakieś mocniejsze argumenty na poparcie swych stwierdzeń?

 

Tu nie ma żadnej fikcji. 

Należałoby nawiązać do konfliktu Ludwika XV z parlamentem i nie wnikam kto tu miał rację.

W każdym razie w 1756 roku. Król zdecydował że należy zrobić z parlamentem porządek. Oczywiście nie miał zamiaru prowadzić z parlamentarną hałastrą jakichś rozmów. Wolał inne metody. Akurat wtedy książę de Conti zrezygnował ostatecznie z zabiegów o koronę polską. W związku z tym stworzona przez niego agentura zwana Sekretem Króla przestała być potrzebna. Ku powszechnemu zdumieniu Ludwik jej nie rozwiązał. Postawił na jej czele jednego z jej agentów, de Broglie (oficjalnie objął tę funkcję 1.I.1757r).

 

Nie bez znaczenia był również tzw. Tajny Fundusz Polski z którego finansowano agenturę księcia de Conti. i różne wydatki w Polsce. A musiał być niemały bo Francuzi stale wyrzekali że Polska drogo kosztuje bowiem ze względu na polską demokrację nie wystarczało kupić tylko wielkich panów, jak gdzie indziej, ale również mnóstwo szlachty. Do tego funduszu nikt nic nie miał (przecież tajny) i król mógł nim dysponować jak chciał. Tym bardziej że z niego płacono dożywotnie renty wielu Polakom a ponieważ były dożywotnie to śmierć beneficjentów umożliwiała taką czy inną kreatywność. Zatem kiedy Ludwik postanowił rozprawić się z parlamentem to pewne atuty miał, choćby odziedziczoną po księciu de Conti agenturę.

 

W grudniu 1756 roku zwołał łoże sprawiedliwości i wydał parlamentowi pewne dyspozycje na zasadzie "pan każe sługa musi" nie tolerując żadnej dyskusji. Oczywiście parlament przyjął to z dezaprobatą chociaż żadne słowo protestu nie padło. Jednak swym postępowaniem Ludwik narzucił pewną metodę rozwiązywania sporów z parlamentem. Nie szczerą otwartą rozmowę jaką np. zwykł stosować jego dziadek Ludwik XIV, a jakieś pokrętne, agenturalne machinacje. Ale może nie podejrzewał że w tej grze, którą sam narzucił, możliwości miał również parlament i sprawy zaczęły się komplikować.

 

6 stycznia 1757 roku na króla dokonano zamachu. Jest to dość szumne określenie bowiem nijaki Robert Damiens ugodził go scyzorykiem i zadał mu niegroźną w sumie ranę, Ambaras z tego wyniknął jednak niesamowity. Ludwik, któremu nawet kobiety nie odmawiały, nie był przyzwyczajony do takiego traktowania. Natychmiast rozpoczęła się ogólna panika "a może scyzoryk był zatruty?". Ludwik był autentycznie przerażony. Zaraz też zrezygnował ze wszystkich swoich antyparlamentarnych intencji. Z twarzą pomogła mu tu wyjść pani de Pompadour, która podejmowała stosowne decyzje za niezdolną do działania "ofiarę zamachu". 

 

Nie ma żadnych wątpliwości że zamach był zainspirowany przez parlament. Robert Damiens był zawodowym służącym, zatem biedakiem otoczonym luksusem. Służył m.in u wielu parlamentarzystów którzy go bardzo dobrze traktowali. Przysłuchiwał się ich rozmowom a może nawet w nich uczestniczył. To oni zainspirowali go żeby dal królowi nauczkę.
Swego czasu Damiens był woźnym w liceum Ludwika Wielkiego. Tam był świadkiem jak uczniowie (możliwe że pod wpływem jezuitów) mieli zwyczaj dawania "nauczki" koledze który jakoś zgrzeszył. Polegała ona na lekkim uderzeniu owego "grzesznika" scyzorykiem. Postanowił w ten właśnie sposób potraktować i Ludwika XV. Czy zdawał sobie sprawę z konsekwencji? Możliwe że nie.

 

Oczywiście nie ma się co dziwić że król ten zamach potraktował serio. Przecież jeżeli komuś udało się wysłać wariata żeby go "napomniał" godząc w niego nieszkodliwie scyzorykiem to następnym razem ten ktoś (czy może raczej ci) może wysłać na niego innego, takiego który potraktuje go czym innym i to skutecznie. Jednak to co nastąpiło później było przekroczeniem wszelkich granic. Do sądzenia Damiensa powołany został specjalny sąd parlamentarny, który go skazał na śmierć. Sędziowie otrzymali za to od króla wysokie nagrody. Tym samym wyszło na to że parlament który stał za zamachem sam skazał zamachowca. Możliwe że było to ostrzeżenie dla potencjalnych następców Damiensa. On sam został stracony w haniebnie okrutny sposób, był ćwiartowany żywcem. Pewnie wszyscy byli tym zszokowani bo już nikogo więcej w ten sposób nie stracono. 

 

Według Roberta Margerit ów Robert Damiens miał brata, Pierre. Rok później, 8 maja 1758 roku córka Pierre urodziła właśnie naszego Maxymiliana Robespierre. 

Przecież cała ta historia odbiła się głośnym echem w całej Francji. Zatem co musiało się dziać w rodzinie Damiensa. To ku jego pamięci mały Robespierre otrzymał imię Robert. Na drugie dano mu Pierre na cześć dziadka który go zresztą wychował. To stąd Robespierre. Możliwe że grały tu rolę jakieś motywacje religijne bowiem wiadomo że Robert Damiens stykał się z jansenistami, czy nawet z powiązanymi z nimi konwulsjonistami. Tu gdzieś wyżej jest napisane że naukę Robespierra finansował Kościół. Ściślej rzecz ujmując byli to pewnie janseniści. 

 

Zatem czy można się dziwić że wychowany w takiej atmosferze Robespierre chorobliwie nie brał w łapę? W każdym razie ironizowanie z jego przydomku "nieprzekupny" jest nie na miejscu.

 

Poza tym jeśli chodzi o nazwisko Damiens to nie jest ono prawdziwe. Robert Damiens to inaczej Robert d'Amiens, czyli Robert pochodzący z Amiens. Które zresztą leży chyba nie daleko od Arras w którym urodził się nasz Robespierre. Zresztą przyznawanie się do nazwiska zamachowca oznaczało infamię. Stąd całe zamieszanie z nazwiskami. 

 

23 godziny temu, secesjonista napisał:

(...)

warto zatem przybliżyć autora, który jest źródłem dla euklidesa. Był to dziennikarz i powieściopisarz, a "La Révolution" to dwutomowa powieść (z podtytułami: "L'amour et le temps" i "Les autels de la peur"), rodzaj romansowego fresku historycznego, o którym Marc Schidler na stronie "Le Monde" napisał: "C'est une oeuvre de fiction et pas un livre d'histoire".

(...)

 

To nie jest żaden fresk romansowy. To jest książka historyczna. Składa się z 4 tomów. Pierwsze 3 opisują wydarzenia podczas Rewolucji, przeważnie dzień po dniu, czasem nawet godzina po godzinie. Fakt że trochę zbeletryzowana ale wszystkie daty i wydarzenia można sprawdzić gdzie indziej że występowały. Przytoczone są nawet przemowy czy dialogi które są identyczne jak w innych książkach. 

 

4-ty tom odstaje od reszty ale dotyczy czasów po 1815 roku i jest w dużym stopniu zbeletryzowany, są tam wątki miłosne, kryminalne, ale to już nie dotyczyło Rewolucji.   

Edytowane przez euklides

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem w nawiązaniu do czego ten wpis euklidesa, ale zalecam wyjść z Matrixa, to że w powieści występują postacie i zdarzenia niefikcyjne nie oznacza, że w takiej książce nie ma fikcji. Zalecam większą dawkę realizmu.

 

Dla porządku, kto (prócz powieściopisarza) twierdzi, iż:

1. Nie istniało pośród przodków l’Incorruptible nazwisko: "Robespierre"

2. Nie istnieją historyczne źródła potwierdzające istnienie tego nazwiska w okolicach gdzie nasz Maksymilian miał się urodzić i wskazujące na osoby wedle większości badaczy mających być jego przodkami.

3. Jaki specjalista od genealogii i językoznawstwa stwierdził, że nazwisko naszego Maksymiliana to: "Robert-Pierre".

4. Jaki znawca genealogii powiedział, że dziadek od strony matki to: "Pierre".

5. Jaki historyk wskazał kiedy to nasz Maksymilian przyjął nowe nazwisko i jak brzmiało poprzednie.

 

Potrafi euklides odpowiedzieć na te dość proste pytania, bo nie bardzo wiem co ma konflikt króla z parlamentem do istnienia i brzmienia nazwiska naszego Maksymiliana???

 

 

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.