Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
widiowy7

Celowanie artyleryjskie

Rekomendowane odpowiedzi

widiowy7   

Jak w drugowojennej artylerii rozwiązywany był problem celnego, ale pośredniego ognia?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   

Nie wiem jak bardzo szczegółowej odpowiedzi oczekujesz.

Generalnie korzystano z usług obserwatora artyleryjskiego, kolesia z telefonem lub radiostacją ulokowanego w miejscu skąd mógł obserwować cel i punkt upadku pocisków (mógł to być też np. samolot obserwacyjny) i informować artylerzystów czy ich pociski padają np. zbyt blisko, czy zbyt daleko czy za bardzo w lewo itd. Na podstawie tych informacji korygowali sobie oni odpowiednio ustawienia dział.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Tomasz N   

Drugi sposób na celny ogień to ilość. Gromadzisz 200 dział na km frontu i walisz przedłużając ogień. Któryś trafi.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   

Armata na stanowisku była ustawiana i poziomowana przez celowniczego na dozór, którym mógł być charakterystyczny punkt terenowy lub tyczka kierunkowa, ustawiona w odległości ok. 60 m od działa. Zadaniem zamkowego oprócz oprócz otwierania i zamykania zamka oraz odpalania było ustawianie kręgu i bębna celownika w/g komend z punktu obserwacyjnego. Amunicyjny wraz z wręczycielami zajmował się dostarczaniem amunicji do działa. Procedura oddania strzału wyglądała następująco: po podaniu danych do strzelania przez działonowego celowniczy ustawiał armatę na kierunek strzału i zgrywał poziomicę za pomocą mechanizmu podniesienia. W tym czasie amunicyjny ustawiał zapalnik o działaniu podwójnym w nastawnicy, następnie wręczyciel wsuwał nabój w komorę nabojową wycelowanego działa. Zamkowy zamykł zamek, a następnie energicznie ciągnął pocięgięl w dół i puszczając go powodował odpalenie działa.*

________________________________________________

* K. Szczegłow, 75mm armata wz.1897, MON W-wa 1988, s.5.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

Nie wiem jak bardzo szczegółowej odpowiedzi oczekujesz.

Generalnie korzystano z usług obserwatora artyleryjskiego, kolesia z telefonem lub radiostacją ulokowanego w miejscu skąd mógł obserwować cel i punkt upadku pocisków (mógł to być też np. samolot obserwacyjny) i informować artylerzystów czy ich pociski padają np. zbyt blisko, czy zbyt daleko czy za bardzo w lewo itd. Na podstawie tych informacji korygowali sobie oni odpowiednio ustawienia dział.

Wspominasz tu o sytuacji niemal idealnej. Tzn. mamy tego obserwatora lub samolot. A gdy cel ( jakiś )pojawia się np dwa kilometry za linią wroga, na jakimś skrzyżowaniu?

Tomasz N

Drugi sposób na celny ogień to ilość. Gromadzisz 200 dział na km frontu i walisz przedłużając ogień. Któryś trafi.

Problem w tym, że nasycenie artylerii na kilometr frontu, dotyczył luf.Od moździerzy, dział polowych 75-76 mm, przez armaty większych kalibrów czy haubice.

A wszystkie mają mniej więcej trafić w jeden obszar.

Jakoś to musiano umieć zgrać i obliczyć.

Wojciech Żukrowski we wrześniu 1939 r służył w artylerii. Jego bateria, pod Przasnyszem lub Różanem (nie pamiętam dokładnie ) strzelała do Niemców z terenu, na mapie oznaczonym jako bagno. Zostali namierzeni, niemniej przeciwnik strzelał po obrzeżach tego bagienka.

Czyli istniały sposoby na wyliczenie pozycji wrogiej artylerii, i konieczna jest mapa terenu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   

Hej

Wspominasz tu o sytuacji niemal idealnej. Tzn. mamy tego obserwatora lub samolot. A gdy cel ( jakiś )pojawia się np dwa kilometry za linią wroga, na jakimś skrzyżowaniu?

Nie bardzo cię rozumiem. Skoro wiesz, że cel się pojawił, to znaczy że ktoś go zaobserwował i cię o tym poinformował, może więc też pokierować ogniem artylerii.

Jeśli masz na myśli taką sytuację, że strzelamy bez obserwacji, do punktu o określonych współrzędnych na mapie, to oczywiście takie rzeczy też robiono. Dotyczyło to oczywiście raczej celów powierzchniowych i raczej o znacznych rozmiarach, np. przy oblężeniach miast czy ostrzale jakichś rozbudowanych pozycji obronnych. Ale nie tylko. Ogień kontrbateryjny o którym dalej piszesz też czasem wykonywano w taki sposób.

Wojciech Żukrowski we wrześniu 1939 r służył w artylerii. Jego bateria, pod Przasnyszem lub Różanem (nie pamiętam dokładnie ) strzelała do Niemców z terenu, na mapie oznaczonym jako bagno. Zostali namierzeni, niemniej przeciwnik strzelał po obrzeżach tego bagienka.

Czyli istniały sposoby na wyliczenie pozycji wrogiej artylerii, i konieczna jest mapa terenu.

Tak. Wówczas dostępne było tylko namierzanie akustyczne. Wystrzał z działa jest dość głośny i łatwo słyszalny z kilku kilometrów. Możemy sobie więc wyobrazić urządzenie obejmujące układ kilku oddalonych od siebie mikrofonów o znanym położeniu i rejestrator z jakimś zegarem. Z różnicy czasu pomiędzy zarajestrowaniem przez każdy z nich wystrzału, znając oczywiście prędkość dźwięku, można wyliczyć położnemie punktu, gdzie ów strzał miał miejsce. Sztuczkę tę wymyślono podczas I wojny światowej i dość szeroko stosowano we wszystkich późniejszych konfliktach. Chociaż obecnie wyparły ją radary artyleryjskie, to jako pomocniczy system znajduje zastosowanie nawet dziś (jest to poza tym system całkowicie pasywny, a radar można wszak namierzyć i zaatakować czy zakłócić).

Namierzanie akustyczne też oczywiście mialo swoje wady. Najlepiej działało w otwartym równinnym terenie; jeśli występowały w okolicy jakieś wzgórza, lasy, zbiorniki wodne, zabudowa miejska, to dźwięk odbijał się czasem w sposób trudny do określenia i namiary były mało dokładne. Także gdy strzelało naraz wiele dział z oddalonych od siebie pozycji, namierzanie akustyczne niezbyt się sprawdzało. Czasem celowo stosowano zagłuszanie; np. gdy w 1918 niemiecka Lange Bertha ostrzeliwała Paryż, to zwykle jednocześnie z nią strzelało kilka rozmieszczonych w pobliżu baterii haubic polowych, ostrzeliwując jakieś pobliskie cele taktyczne na linii frontu. Miało to właśnie na celu utrudnić jej lokalizację akustyczną.

Coś podobnego do tego co napisałeś o Żukrowskim znalazłem kiedyś we wspomnieniach jakiegoś Rosjanina, który w czase oblężenia Leningradu obsługiwał taki namiernik akustyczny. Pewnego razu kolesie namierzyli ciężką baterię niemiecką w punkcie na środku jakiegoś bagna czy jeziorka, w bezdrożnym podmokłym terenie. Zakładając, że jest to błędny namiar, wywołany odbijaniem się dźwięku od ściany lasu, probowali ostrzelać brzeg jeziorka czy inne punkty, gdzie ich zdaniem mogły być te niemieckie stanowiska. Nie przynosiło to jednak skutku. Dopiero po wycofaniu się Niemców z tego rejonu odkryli, że namiary były prawidłowe: na owym bagnistym półwyspie wybudowany został system dróg i pomostów z drewnianych bali, umożliwiających ustawienie ciężkich dział.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
widiowy7   

No dobrze, jak zwykle precyzyjny :lol: widiowy zada pytanie.

Za linią wroga jest skrzyżowanie dróg. W czasie naszego natarcia musi być ostrzelane.

Powiedzmy przez 50 luf różnych rodzajów. Aby nie zdradzać zamiarów, nie możemy się wcześniej wstrzelać.Czy taki scenariusz był możliwy?

Jak to wyliczano?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Speedy   

Hej

No dobrze, jak zwykle precyzyjny :lol: widiowy zada pytanie.

Za linią wroga jest skrzyżowanie dróg. W czasie naszego natarcia musi być ostrzelane.

Powiedzmy przez 50 luf różnych rodzajów. Aby nie zdradzać zamiarów, nie możemy się wcześniej wstrzelać.Czy taki scenariusz był możliwy?

Jak to wyliczano?

Tym się zajmuje balistyka zewnętrzna :) Jeśli interesują cię konkretne metody obliczeniowe, wzory itp. to lepiej będzie jak poszukasz sobie jakiegoś podręcznika np. J.Szapiro "Balistyka zewnętrzna" wyd.MON 1956.

Tak najogólniej, do każdego modelu działa są policzone już zawczasu tablice balistyczne, pokazujące jaka będzie donośność przy danym rodzaju amunicji, ładunku miotającym, kącie podniesienia. Znając współrzędne punktu gdzie są nasze działa i współrzędne celu możemy sobie więc policzyć, jak mamy te działa poustawiać, żeby było dobrze. Są metody pozwalające na wprowadzenie poprawek stosownie do temperatury powietrza, siły i kierunku wiatru i innych jeszcze zmiennych. Więc jak to sobie starannie wszystko wyliczymy to możemy się pokusić o ostrzelanie celu bez jego widoczności. Jeśli cel jest duży i strzelamy z wielu dział to może nawet uda nam się trafić. Nie będzie to jednak ostrzał tak dokładny, jak byłby, gdybyśmy prócz tych wszystkich obliczeń mieli jeszcze obserwatora widzącego cel.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.