Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
secesjonista

Władza samorządowa

Rekomendowane odpowiedzi

A zmiana władzy, to zmiana ludzi w urzędzie? Gdzie tak było? Mamy przecież kastę zawodowych urzędników, którzy trwają na stanowiskach niezależnie od zmian :mellow:

Rachunek się nie bilansuje, bo tych zwolnionych czy liczących na posady nie ma tak wielu. A ci którzy są rozpraszają się na 2-3 komitety.

FSO:

Gratulacje. Piątka byłaby z teorii. Tyle, że pytałem o praktykę :D

W znakomitej większości głosują na kogoś kto nie znalazł się w radzie. Radni wszyscy razem do kupy to dostają góra poparcie 20%. Jak ma być wysoka frekwencja skoro chodzisz an wybory, głosujesz, a do rady trafiają ludzie, o których praktycznie nigdy nie słyszałeś :D ?

To ja poproszę o tę kartę zawodowych urzędników i regulacje prawne tego się tyczące....

Koledze pomyliło się to chyba z korpusem służby cywilnej.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Hauer   

Nic mi się nie pomyliło. Za to nie wiem skąd wziąłeś jakąś "kartę"?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Nic mi się nie pomyliło. Za to nie wiem skąd wziąłeś jakąś "kartę"?

A i owszem widzę kartę, a kolega Hauer napisał: kastę.

Stąd swe obiekcje wycofuję.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Hauer: pisałem i podtrzymuję to co napisałem: w małych miejscowościach ludzie się znają i to w zasadzie bardzo dobrze. Zawsze ktoś jest znajomym znajomego kogo zna ktoś z rodziny. Są to bardzo male środowiska. Dokładnie z tego powodu dziwi mnie zachowanie w takich wyborach. Dziwi mnie także postawa ludzi w czasie spotkań z takim kandydatem - im więcej ogólnych pytań które nadają się w kampanii do Parlamentu tym lepiej, tym bardziej oznacza to że kandydat się nadaje... A to nie o to chodzi. Przecież taki radny nie będzie rozwiązywał problemów gospodarczych, on ma umieć wykorzystać to co już ma pod ręką, ma umieć rozwiązać problem z mostem który sypał się od zawsze, lub konflikt: co ze szkołą w największej wsi w okolicy.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Hauer   

FSO:

pisałem i podtrzymuję to co napisałem: w małych miejscowościach ludzie się znają i to w zasadzie bardzo dobrze.
Genialna myśl. sam bym NIGDY na to nie wpadł.
Dokładnie z tego powodu dziwi mnie zachowanie w takich wyborach. Dziwi mnie także postawa ludzi w czasie spotkań z takim kandydatem - im więcej ogólnych pytań które nadają się w kampanii do Parlamentu tym lepiej, tym bardziej oznacza to że kandydat się nadaje...

Ale z kim to spotkanie? Z kandydatem na radnego ? Takich chyba nie ma. Na burmistrza? Ile osób na tym spotkaniu? 100 czy 200 ?

Przecież taki radny nie będzie rozwiązywał problemów gospodarczych, on ma umieć wykorzystać to co już ma pod ręką, ma umieć rozwiązać problem z mostem który sypał się od zawsze, lub konflikt: co ze szkołą w największej wsi w okolicy.

Jak to co? Zbudować nowy most, a szkołę utrzymać. Proste. Co innego ma powiedzieć w kampanii?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Hauer: byś się zdziwil. Zbudowanie mostu czy remont szkoly to tak między nami bardzo konkretne, czasem proste czasem mniej problemy dotykające tych co są na miejsu, dotykająca male spoleczności. Tak wiem, mówienie o tym to "odkrywanie Ameryki co wybory". Ale to tak troszkę wygląda. Wlaśnie te dość proste sprawy powodują konkretność udzielanych odpowiedzi, których po prostu czasem brak. Tak samo jak brak umiejętności dodania kilku slupków, zastanowienia się co do kogo należy jest bywa [mówiąc za klasykiem] porażające.

Z różnych racji dostawalem gazetę "bardzo miejscową", a niej dokladne realcje z sesji Rady Miasta, rozmawialem ze znajomym o tym co bylo na spotkaniach z ludźmi - naprawdę poziom żenujący. I pod względem wiedzy, i tego co i jak i gdzie można zrobić. O ekonomii nie wspominając. O odpowiedzialności za swe czyny - takoż.

W środowisku liczacym niechby i 10.0 tys ludzi, gdzie jest ok. 5 tys. może 6 tys. wyborców - owe 300 osób to calkiem spora grupa, która może zaważyć na wyborze tej albo innej osoby.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Hauer   
Hauer: byś się zdziwil. Zbudowanie mostu czy remont szkoly to tak między nami bardzo konkretne, czasem proste czasem mniej problemy dotykające tych co są na miejsu, dotykająca male spoleczności. Tak wiem, mówienie o tym to "odkrywanie Ameryki co wybory".

No ale czego się spodziewasz? Co ma powiedzieć kandydat: "nie będzie nowego mostu, tylko doraźne remonty, bo nie ma pieniędzy w budżecie" czy "zbudujemy nowy most, bo ten jest już w zbyt złym stanie" ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Hauer: a gdzieżby tam. Wystarczy tylko zwykla rozmowa na prostej zasadzie: są takie i takie pieniądze, można je zwiększyć w taki i taki sposób. W ciągu najbliższego roku, niestety tylko naprawmi mostek, zaś w ciągu następnego roku, będzie wybudowany nowy / zrobiony remont generalny, gdyż jak wynika z badań, w gorszym stanie jest ten we wsi X, gdyż. Prosty komunikat: będzie zrobione, w najgorszym razie, zaś jeśli uda się zrobić to czy tamto, to szybciej...

Niestety czasem z wyborcami, trzeba rozmawiać na takiej samej zasadzie jak robi się to z kilkulatkiem. Inaczej się po prostu nie da. Z drugiej strony jeśli uda się wciągnąć ludzi do zadawania pytań "dlaczego" i próby myślenia, to powinno to dużo zmienić. Przecież na takim niskim szczeblu, problemy typu most we wsi X, remiza we wsi Y, dotykają tych zwyklych ludzi, którzy tam żyją, nie są jakimś abstraktem z calą masą zer na końcu o wielkości galaktyki...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Hauer   
Wystarczy tylko zwykla rozmowa na prostej zasadzie: są takie i takie pieniądze, można je zwiększyć w taki i taki sposób. W ciągu najbliższego roku, niestety tylko naprawmi mostek, zaś w ciągu następnego roku, będzie wybudowany nowy / zrobiony remont generalny, gdyż jak wynika z badań, w gorszym stanie jest ten we wsi X, gdyż.
...i przegra wybory z tym co powie "u nas jest mostek bardziej potrzebny niż w X i tu zbudujemy najpierw" :mellow: ... w X może mówić odwrotnie :D

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
1234   
Ano jeśli politycy zarządzają również sferą gospodarczą, infrastrukturą to ich decyzje mogą mieć konotacje polityczne.

Można nie zgodzić się na modernizację boiska - bo prezesem jest członek konkurencyjnej partii, można z łatwością zaaprobować modernizację chodnika w miejscu gdzie swój lokalny biznes ma kolega partyjny.

Jeden uzna, że modernizacja boiska prowadzonego przez salezjan to inwestycja na rzecz dobra wspólnego, inny stwierdzi, że mamy rozdział kościoła od państwa... wszystko było nie było - może mieć kontekst polityczny.

Samo tworzenie budżetu - to przecież kwestia poglądów na rolę władzy i zakres jej obowiązków, a to umocowane jest w reprezentowanej opcji politycznej.

Ja tam mam inny obraz sytuacji, może dlatego, że raczej obcuję z władzą na poziomie gmin wiejskich z jej ordynacja wyborczą /dlatego też np. nie udało mi sie przekonać pewnego UPRowca z Lublina, który chciał mi w gminie JOWy wprowadzać/. Tu praktycznie nie było przełożeń na poglądy polityczne, ale raczej na miejsce pochodzenia. Znaczy tamten chce boisko modernizować - a ja nie dam, bo u mnie jest szkoła nie pomalowana, a to ważniejsze niż boisko. Poza tym mam poparcie Heńka z sąsiedniej wsi, bo mu obiecam, że poprę go z budową wiaty na przystanku, ale tamten znów przekabacił Zdzicha i obiecał mu dywanik asfaltowy na szosie, itp, itd...

Dlatego zawsze będę pamiętał radnego C. z gminy K., który raz na tydzień robił obchód wsi, notował w zeszycie brak rozkłady jazdy PKS, rozwalony krawężnik, wygięta barierkę na mostku, nie świecące latarnie a potem robił sobie wycieczkę do gminy. I pamiętam ten przestrach szefa inwestycji, gdy wpadł do pokoju jego sąsiad i krzyknął "Piotrek, chowaj się, C. idzie i ma taaaki gruby zeszyt!"

Ale gostek na 6-7 kandydatów zbierał w wyborach coś koło połowy głosów w okręgu.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Ja tam mam inny obraz sytuacji, może dlatego, że raczej obcuję z władzą na poziomie gmin wiejskich z jej ordynacja wyborczą /dlatego też np. nie udało mi sie przekonać pewnego UPRowca z Lublina, który chciał mi w gminie JOWy wprowadzać/. Tu praktycznie nie było przełożeń na poglądy polityczne, ale raczej na miejsce pochodzenia. Znaczy tamten chce boisko modernizować - a ja nie dam, bo u mnie jest szkoła nie pomalowana, a to ważniejsze niż boisko. Poza tym mam poparcie Heńka z sąsiedniej wsi, bo mu obiecam, że poprę go z budową wiaty na przystanku, ale tamten znów przekabacił Zdzicha i obiecał mu dywanik asfaltowy na szosie, itp, itd...

Dlatego zawsze będę pamiętał radnego C. z gminy K., który raz na tydzień robił obchód wsi, notował w zeszycie brak rozkłady jazdy PKS, rozwalony krawężnik, wygięta barierkę na mostku, nie świecące latarnie a potem robił sobie wycieczkę do gminy. I pamiętam ten przestrach szefa inwestycji, gdy wpadł do pokoju jego sąsiad i krzyknął "Piotrek, chowaj się, C. idzie i ma taaaki gruby zeszyt!"

Ale gostek na 6-7 kandydatów zbierał w wyborach coś koło połowy głosów w okręgu.

A w gminie wiejskiej jakaż to jest ordynacja?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ciekawy   
Ja tam mam inny obraz sytuacji, może dlatego, że raczej obcuję z władzą na poziomie gmin wiejskich z jej ordynacja wyborczą /dlatego też np. nie udało mi sie przekonać pewnego UPRowca z Lublina, który chciał mi w gminie JOWy wprowadzać/. Tu praktycznie nie było przełożeń na poglądy polityczne, ale raczej na miejsce pochodzenia. Znaczy tamten chce boisko modernizować - a ja nie dam, bo u mnie jest szkoła nie pomalowana, a to ważniejsze niż boisko. Poza tym mam poparcie Heńka z sąsiedniej wsi, bo mu obiecam, że poprę go z budową wiaty na przystanku, ale tamten znów przekabacił Zdzicha i obiecał mu dywanik asfaltowy na szosie, itp, itd...

Dlatego zawsze będę pamiętał radnego C. z gminy K., który raz na tydzień robił obchód wsi, notował w zeszycie brak rozkłady jazdy PKS, rozwalony krawężnik, wygięta barierkę na mostku, nie świecące latarnie a potem robił sobie wycieczkę do gminy. I pamiętam ten przestrach szefa inwestycji, gdy wpadł do pokoju jego sąsiad i krzyknął "Piotrek, chowaj się, C. idzie i ma taaaki gruby zeszyt!"

Ale gostek na 6-7 kandydatów zbierał w wyborach coś koło połowy głosów w okręgu.

1234 - zacytuję moją wypowiedź z historyków.org:

Pewna młoda pani, mężatka pracowała w Starostwie. Zwykła "Szara myszka", na stnowisku referenta (Biuro Obsługi Rady), której obowiązki ograniczały się w zasadzie do parzenia kawy, i pisania protokołów z Sesji Rady. Wpadła w oko znanemu playbowi, sekretarzowi Powiatu. Nawiązał się romans. Jako, iż była to transakcja wiązana (tzw. "praca za sex"), to i na efekty długo nie trzeba było czekać - ustawiono lipny konkurs, i stworzono specjalnie dla niej stanowisko w-ce dyrektora dużej instutucji, podległej Starostwu. Wszystkim zrobiło się wesoło - owa pani nie miała przez pierwsze tygodnie bladego pojęcia o pracy w Instytucji Pomocy Społecznej, podpisywała każde podsuwane dokumenty, siedziała sobie na internecie, jednym słowem - miło i bezproblemowo spędzała czas Od siebie dodam, iż pani ta nie miała żadnych kwalifikacji na to stanowisko (brak doświadczenia, stażu pracy w PS, brak pracy na stanowisku pośrednim - kierownik, brak studiów podyplomowych i specjalizacji). Nic to ! Oczywiście - w dowód wdzięczności rozeszła się z mężem, i zamieszkała z sekretarzem - wśród gawiedzi trwają zakłady, kiedy sekretarz wykreuje kolejną "specjalistkę"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

1234: o takich ludzi chodzących z zeszytem po swoim terenie mi chodzi. Połowę spraw jakie tam ów facet zapisał można by zrobić od ręki, kolejną partię - w ciągu kilku dni, robiąc to ludźmi którzy są zatrudnieni w gminie, lub organizując kilkuosobową brygadę z bezrobotnych.

Kolejnym aspektem takich drobnych rozważań powinna być dyskusja: dobrze - co jest ważniejsze, dywanik i mostek czy szkoła, w której dach przecieka legary zgnite, a w piwnicach i kotłowni c.o. woda podciąga... Dyskusja i decyzja: to wtedy, tamto - wtedy. I argumentacja. Jest to o tyle ważne, że zwykle stan i dróg i budynków jest znany i władzom i wyborcom. I jedni i drudzy uczyliby się i oceny tego co trzeba zrobić i gospodarki finansowej i komunalnej i innej. Kolejnym etapem - powiat. Tam już taki pan od pogiętych barierek w moście - jest zbędny, ale jego wiedza - bezcenna. Doskonale wie, które z zaprezentowanych mu problemów, gmina może siłami własnymi rozwiązać.

Nie trzeba daleko szukać. Po raz pierwszy od X lat burmistrz gminy którą znam, został zobligowany do zrobienia inwentaryzacji wszystkich dróg w gminie. Do tej pory nie wiedział co i jak i bywało, że odśnieżał to co nie jego, a to co jego "zwiało i świata bożego nie widać". Im mniej partyjniactwa w gminach - tym lepiej dla całego kraju.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Hauer   

secesjonista:

A w gminie wiejskiej jakaż to jest ordynacja?

Ta sama co i w innej. Tyle, że w gminach poniżej 20 tyś. mieszkańców stosowane są inne przepisy ordynacji niz w większych gminach.

1234:

Ja tam mam inny obraz sytuacji, może dlatego, że raczej obcuję z władzą na poziomie gmin wiejskich z jej ordynacja wyborczą /dlatego też np. nie udało mi sie przekonać pewnego UPRowca z Lublina, który chciał mi w gminie JOWy wprowadzać/.
Akurat w małej gminie to jest kwestia lokalnych ustaleń i okręgi mogą być jednomandatowe w zgodzie z obowiązującą ordynacją.
Tu praktycznie nie było przełożeń na poglądy polityczne, ale raczej na miejsce pochodzenia. Znaczy tamten chce boisko modernizować - a ja nie dam, bo u mnie jest szkoła nie pomalowana, a to ważniejsze niż boisko. Poza tym mam poparcie Heńka z sąsiedniej wsi, bo mu obiecam, że poprę go z budową wiaty na przystanku, ale tamten znów przekabacił Zdzicha i obiecał mu dywanik asfaltowy na szosie, itp, itd...

a to gdzie indziej jest inaczej? W każdym razie jak by chodziło o renowację zabytkowego ołtarza, albo zlokalizowanie ośrodka MONARU to pewnie zaraz ujawniłyby się inne poglądy.

FSO:

o takich ludzi chodzących z zeszytem po swoim terenie mi chodzi. Połowę spraw jakie tam ów facet zapisał można by zrobić od ręki, kolejną partię - w ciągu kilku dni, robiąc to ludźmi którzy są zatrudnieni w gminie, lub organizując kilkuosobową brygadę z bezrobotnych.
Połowę tego co zapisał, pewnie by można załatwić od reki. Tylko dlaczego załatwiać akurat to co on zapisał? Skoro prawdopodobnie skala wszystkich potrzeb remontowych + "zbudujcie chodnik/latarnie/przystanek" przekracza kilkukrotnie budżet gminy?
Dyskusja i decyzja: to wtedy, tamto - wtedy. I argumentacja. Jest to o tyle ważne, że zwykle stan i dróg i budynków jest znany i władzom i wyborcom. I jedni i drudzy uczyliby się i oceny tego co trzeba zrobić i gospodarki finansowej i komunalnej i innej.

Dyskusja z kim? Z udziałem 10000 wyborców?

Nie trzeba daleko szukać. Po raz pierwszy od X lat burmistrz gminy którą znam, został zobligowany do zrobienia inwentaryzacji wszystkich dróg w gminie. Do tej pory nie wiedział co i jak i bywało, że odśnieżał to co nie jego, a to co jego "zwiało i świata bożego nie widać".

Czyli co? Główna droga zawalona śniegiem, a burmistrz zadowolony z siebie grzeje tyłek w gabinecie bo to droga powiatowa (tymczasem "powiatowy" pług utknął w innej gminie)? Myślisz, że wyborca zrozumie? Nic dziwnego, że zlecał odśnieżać co nie jego, nawet kosztem jakiejś bocznej, mało używanej drogi.

Im mniej partyjniactwa w gminach - tym lepiej dla całego kraju.

A ten komentarz to tak zupełnie od czapy, nie związany z resztą wypowiedzi :mellow:?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

Hauer: pług powiatowy, pługiem powiatowym, ale ileś dróg jest gminnych, które urząd musi odśnieżać i małe pytanie: jeżeli nie ma inwentaryzacji ile dróg jest w gminie, czyje one są, w jakim stanie, skąd dokąd prowadzą to jak ma to robić? Na gębę? Jak ma o nie dbać?

Remonty - naprawy: a choćby po to by drobiazgi które denerwują najbardziej zostały naprawione, by w końcu istniała pewna kolejność rzeczy które trzeba naprawić, by wiedzieć do kogo należy pisać to czy tamto... By znać stan techniczny i wiedzieć ile co wytrzyma...

Wystarczy że w miasteczku mającym 10 tys mieszkańców, na spotkanie zejdzie się kilka setek zainteresowanych - to już jest około 10% uprawnionych do głosowania, reprezentujących wszelkie możliwe opcje, wystarczy żeby została im przedstawiona rozsądnie i "strawnie" opcja takiego czy innego postępowania...

A czemu "od czapy" - przecież jak ktoś nauczy się że patrzy się na człowieka , na jego pomysły a nie po linii i po bazie to będzie przenosił ten model postępowania wyżej...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.