Skocz do zawartości
  • Ogłoszenia

    • Jarpen Zigrin

      Zostań naszym fanem. Obserwuj nas w social mediach : )   12/11/2016

      Daj się poznać jako nasz fan oraz miej łatwy i szybki dostęp do najnowszych informacji poprzez swój ulubiony portal społecznościowy.    Obecnie można nas znaleźć m.in tutaj:   Facebook: http://www.facebook.com/pages/Historiaorgp...19230928?ref=ts Twitter: http://twitter.com/historia_org_pl Instagram: https://www.instagram.com/historia.org.pl/
    • Jarpen Zigrin

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum   12/12/2016

      Przewodnik użytkownika - jak pisać na forum. Krótki przewodnik o tym, jak poprawnie pisać i cytować posty: http://forum.historia.org.pl/topic/14455-przewodnik-uzytkownika-jak-pisac-na-forum/
madhouse

Zbrodnie partyzantki sowieckiej na ziemiach polskich 1941 - 1945

Rekomendowane odpowiedzi

madhouse   

29 stycznia 1944 r partyzantka sowiecka napadła na wieś Koniuchy na Wileńszczyźnie mordując ponad 40 -stu mieszkańców, w tym kobiety i dzieci, najmłodsze miało 2 lata. Wieś spalono.

(...)W sprawie masakry w Koniuchach prowadzone jest śledztwo IPN. Dotychczas ustalono, że napadu dokonały radzieckie oddziały partyzanckie stacjonujące w Puszczy Rudnickiej: "Śmierć faszystom" i "Margirio", wchodzące w skład Brygady Wileńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, oraz "Śmierć okupantowi", wchodzący w skład Brygady Kowieńskiej. Do oddziałów tych należeli Rosjanie i Litwini, większość oddziału "Śmierć okupantowi" tworzyli Żydzi i żołnierze Armii Czerwonej zbiegli z obozów jenieckich. Oddział żydowski liczył 50 ludzi, a odziały rosyjsko-litewskie około 70 osób. Dowódcami byli Jakub Penner i Samuel Kaplinsky. Według jednego z napastników, Chaima Lazara celem operacji była zagłada całej ludności łącznie z dziećmi jako przykład służący zastraszeniu reszty wiosek (...)

Żródło :Wikipedia

Nie była to jedyna zbrodnia partyzantki sowieckiej na ziemiach polskich, wcześniej 8 maja 1943 również na Wilieńszczyźnie sowiecka partyzantka zniszczyła doszczętnie wieś Naliboki mordując ponad dwustu mieszkańców.

Z wypowiedzi Nikifora Natalewicza przewodniczącego Prezydium Rady Najwyższej BSRS z posiedzenia Biura Komitetu Centralnego :

(...) Dlatego równolegle z tą pracą powinniśmy zorientować nasze oddziały partyzanckie i organizacje partyjne żeby wszystkie powstające organizacje i zgrupowania polskie wykrywać i wszelkimi sposobami wystawiać na uderzenia okupanta (...) W jaki sposób to zrobić ? Nie krępujcie się w doborze środków. Iść na to trzeba szeroko (...)

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że wyciągam wilka z lasu...

I o czym tu dyskutować?

Czy taki mord miał miejsce?

Kto tego dokonał?

Nie wystraczyłby link do wiki?

Co do cytowanej wypowiedzi Nikifora Natalewicza wypada podać źródło.

Lista zbrodni sowieckich na ziemiach polskich jest obszerny, tylko czy jest sens katalogowania tego typu działań poprzez pojedyńcze przypadki w o osobnych postach?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
madhouse   

Zbrodni partyzantki sowieckiej na ziemiach polskich było o wiele więcej z tym się zgadzam.Sens przypominania tychże zbrodni nie podlega dyskusji.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
atrix   

Zapomniałes dodać Madhouse że były to też zbrodnie partyzantki żydowskiej. O ile wszystkich można nazwać partyzantami.

Cytat z forum IOH dośc dobrze opisujący wydarzenia i okoliczności

- " Historia II wojny światowej pełna jest tajemnic i białych plam. Konflikt ten był jednym z najbardziej tragicznych i krwawych w dziejach świata. Prowadzony pod sztandarami nienawiści rasowej, religijnej i kulturowej doprowadził do masowej zagłady wielu narodów i grup etnicznych – Polaków, Żydów, Rosjan, Cyganów. Obok wielkich tragedii, takich jak niemieckie obozy koncentracyjne i sowieckie łagry, miały miejsce wydarzenia lokalne, lecz równie bolesne. Wojna degeneruje człowieka, uwalnia w nim ukryte zło, doprowadza do eskalacji nagromadzonych pretensji i poczucia krzywd.

Szczególnie dużo konfliktów na tle narodowościowym i politycznym wybuchło na polskich Kresach Wschodnich: Wileńszczyźnie, Nowogrodczyźnie, Polesiu czy Wołyniu. II Rzeczpospolita była państwem wielonarodowościowym. Według spisu z 1931r. Polacy stanowili ok.65% mieszkańców, Ukraińcy 16%, Żydzi 9,8%, a Białorusini 6,1%. Jednak w niektórych rejonach, szczególnie wiejskich, proporcje te diametralnie się zmieniały, na korzyść lub niekorzyść Polaków. Lecz mimo wszelkich uprzedzeń i zatargów, wszystkie narodowości żyły obok siebie dość zgodnie od pokoleń. Sytuacja zmieniła się jednak wraz z nastaniem mrocznych czasów II wojny światowej.

Bardzo wiele osób w Polsce i na świecie słyszało o wydarzeniach w Jedwabnym. IPN przeprowadził dość szybkie śledztwo, polskie władze przeprosiły Żydów za doznane cierpienia. Prasa nagłośniła całą sprawę jako „walkę o prawdę historyczną”. Jednak czy owa prawda historyczna obowiązuje tylko Polaków, czy inne narodowości w tak samo równym stopniu? Czemu niektóre zbrodnie, popełniane na Polakach przez mniejszości narodowe, są skazane na przemilczenie i zapomnienie?

Nazwa Koniuchy z pewnością nic nie mówi przeciętnemu Polakowi. Jednak 29 stycznia 1944r. rozegrała się tam tragedia jej mieszkańców. Koniuchy leżą w tzw. „polskim mateczniku”, na południowym skraju Litwy, kilkanaście kilometrów od Solecznik, na skraju Puszczy Rudnickiej. Ta leśna gęstwina była podczas II wojny światowej domem dla wielu oddziałów partyzanckich o różnym pochodzeniu i orientacji politycznej: „... w Puszczy znajdowało się w tym czasie około 2000 ludności żydowskiej, mniej więcej 200 uzbrojonych partyzantów (głównie Białorusini i Rosjanie) oraz 20 minierów - zrzutków, których głównym zadaniem była dywersja na ważnym szlaku kolejowym Grodno - Wilno. Na całym zaś jej obszarze leżało ledwie kilka nędznych wiosek, które bardzo niewiele mogły świadczyć na rzecz tak dużej ilości ludzi" . Najbardziej aktywne i liczne były oddziały sowieckie „Śmierć faszystom” i „Margirio” wchodzące w skład Brygady Wileńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego oraz „Śmierć okupantowi” przynależący do Brygady Kowieńskiej. Skład personalny opierał się głównie na Rosjanach i Litwinach, natomiast oddział „Śmierć okupantowi” tworzyli Żydzi i zbiegli z obozów jenieckich żołnierze Armii Czerwonej. Dowódcami byli Jacob Penner i Shumel Kaplinsky. Na terenie Puszczy działała także partyzantka polska, a mianowicie V batalion 77 p.p. AK. Tadeusz Truszkowski „Sztremer”, dowódca owego batalionu, wspomina: „Warunki naszej egzystencji były skomplikowane; oto równocześnie mobilizowałem z siatki konspiracyjnej 2. Kompanię; do siatki tej należała między innymi wieś Koniuchy, leżąca na skraju Puszczy Rudnickiej. Część chłopców z tej wsi znalazła się w szeregach kompanii. W tym samym również czasie pomiędzy mieszkańcami Koniuch, a jakimś oddziałem partyzantów radzieckich w Puszczy Rudnickiej powstał konflikt" .

Tak duża liczba partyzantów musiała coś jeść, ubrać się, zaopatrzyć w podstawowe artykuły niezbędne do przeżycia. Te kilka małych wsi, leżących na skraju Puszczy Rudnickiej, nie było w stanie spełnić żądań „leśnych”. W czasie wojny chłopi musieli odprowadzać obowiązkowe kontyngenty na rzecz Niemców, a że same wsie i przed wojną były ubogie, mieszkańcom praktycznie nie zostawało wystarczającej ilości żywności, by wykarmić własne rodziny. Koniuchy były regularnie grabione przez sowiecka partyzantkę. Oto relacja Edwarda Tubina, naocznego świadka tamtych wydarzeń, mieszkającego obecnie w Kanadzie: „Puszcza nazywała się Rudnicka, ale mówili też Wisińcza. Ona łączyła się z Dałowiecką Puszczą. Wielka puszcza była i tam oni siedzieli i w tych czasach chodzili rabować. Przyszli pierwszy raz do nas samych. Kazali, żeby założyć konia, ojciec poszedł, konia założył, wzięli klucze od składu, od stajni, wszystkich spędzili w kąt, z automatem jeden pilnował. I wszystko brali. Potem przyszli przy końcu, powiedzieli, że "nie ma zlituj i jak zameldujesz, przyjdziemy i ciebie spalimy". No i tak stało się. Koń wrócił się, za jakichś parę dni, ale to pół konia było. Potem przyszło ich więcej, zaraz przyszli z wieczora i poszli brać, po całej wsi rabować. Przyszli do nas, też kazali konia założyć. Jeden facet siedział z koniem na naszym podwórku. My zaczęliśmy jego prosić, że u nas już byli i już brali i daliśmy mu butelkę samogonu. On wypił i mówi – to jakby był ukraiński język – że on pojedzie i powie, że u nas nic nie było. Jak on pojechał, to my wszystko z domu, co tam było, jakie łachy, rzeczy, zaraz za stodołą do jam wrzucali. Otworzyliśmy owczarnik, owce, świnie, tam cielaków parę było, to wypędzili w las – w nocy to wszystko było. Oni, jak już odjeżdżali, to wpadli do nas – dwóch – nie było nic w domu. Ja spałem z bratem, tym Leonem – na łóżku. Nakryte tak mieliśmy kołdrę wiejską, swojej roboty. Wpadli, zobaczyli, że nie ma nic, zerwali z nas kołdrę. Ojciec im mówi: "Towariszci, nie będzie dzieciom się czym nakryć". To jeden tak powiedział – słowem takim brudnym –

mówi "a h... z twoimi dziećmi". No i poszli.”

Wobec powtarzających się rabunków i gwałtów, mieszkańcy Koniuchów postanowili powołać oddział samoobrony, pod wodzą Józefa Bobina, Wadysława Woronisa i Jana Kodzisa. Propaganda sowiecka przedstawiała ich jako kolaborantów i nacjonalistów:"... w niektórych miejscowościach Puszczy Rudnickiej –?ebotariai [Czebotary], Dar?ininkai, Dargu?iai [Darguże], U?kuronis, Kaniukai [Koniuchy] i Kruminiai - okupantom udało się stworzyć oddziały "samoobrony" z miejscowych nacjonalistów i elementów kułackich.” Była to oczywista nieprawda. Na uzbrojenie oddziału samoobrony składało się kilka zardzewiałych karabinów, jakie mieszkańcy znaleźli w lesie po uciekających oddziałach Armii Czerwonej. Część z nich przerobiono, poprzez obcięcie lufy, na tzw. obrzyny, zadaniem których było robienie hałasu, a nie zabijanie. Grupa Woronisa nie przedstawiała więc praktycznie żadnej wartości bojowej i nie mogła stanowić dla sowiecko-żydowskiej partyzantki realnego zagrożenia. Do pierwszego kontaktu doszło podczas jednego z kolejnych nocnych najść „leśnych” na Koniuchy. Po zauważeniu oddziału partyzantów, podchodzących pod wieś, strażnicy oddali kilka strzałów. Sowieci wycofali się, nie ponosząc żadnych strat. Ten mało znaczący z pozoru epizod okazał się tragiczny w skutkach dla mieszkańców Koniuchów. Podejmując desperacką próbę obrony przed conocnymi rabunkami, przypieczętowali swój los.

W sowieckim sztabie partyzanckim postanowiono dać Koniuchom nauczkę. Tak całą akcje przedstawiają bezpośredni uczestnicy i sprawcy zbrodni: “Od pewnego czasu dowiedziano się, że wieś Koniuch przekształciły się w siedlisko złowrogich band. Jej niegodziwi mieszkańcy rozprowadzali wśród okolicznej ludności uzyskiwaną od Niemców broń, nawoływali do walki z partyzantami. Wieś była otoczona umocnieniami w postaci rowów strzeleckich, przed każdym domem znajdowało się stanowisko ogniowe. Po obu jej stronach zbudowano wieżyczki obserwacyjne. Dlatego zostało postanowione przeprowadzić akcję zastraszenia nieprzechylnych partyzantom wieśniaków. Na ofiarę wybrano właśnie Koniuchy.” Relacja ta pełna jest kłamstw i niedomówień. Chaim Lazar przejaskrawił sytuację po to, by podkreślić odwagę własną i swojego oddziału, aby wykreować się na bohaterów. W Koniuchach nie było żadnych fortyfikacji w postaci okopów czy wieżyczek obserwacyjnych. Postawienie tego typu infrastruktury wojskowej wymaga chociaż minimum wiedzy z zakresu inżynierii pola walki, znajomości zasad rozplanowania punktów ogniowych, umiejętności podziału miejsca bitwy na odpowiednie sektory ogniowe. Nie mówiąc już o fizycznym problemie zbudowania wieżyczek i wykopania okopów. Takie działania nie uszłyby z pewnością uwadze Niemców czy litewskiej żandarmerii. Z pewnością nie zgodziliby się na tego typu prace, gdyż owe „fortyfikacje” mogłyby w perspektywie być użyte przeciwko nim. Zresztą wątpliwym jest, czy prości i niewykształceni chłopi byliby w stanie opracować odpowiednie plany i je zrealizować. Lazar wspomina dalej: „Pewnego wieczoru 120 najdzielniejszych partyzantów, uzbrojonych w najlepszą broń, wśród których było 50 Żydów pod dowództwem Yakowa Prennera, okrążyło wieś. Idącym do akcji rozkazano nie zostawiać przy życiu żadnego z mieszkańców, a zabudowania razem z inwentarzem spalić. O świcie przy użyciu pochodni podpalono wieś. Płonące budynki zadudniły hukiem eksplozji. Półnadzy ludzie skakali przez okna próbując uciekać, ale nikt nie wymknął się z okrążenia. Niektórzy skakali wprost do rzeki, ale ich też zastrzelono. Akcja trwała krótko: zlikwidowano 60 domów, z 300 mieszkańców wsi nikt się nie uratował”. Lazar zaprzecza więc samemu sobie. Skoro wieś była tak dobrze ufortyfikowana i uzbrojona, czemu mieszkańcy nie bronili się, tylko uciekali? Jednak część jego relacji, dotycząca samego przebiegu rzezi, odnajduje potwierdzenie w relacjach innych uczestników i osób, którym cudem udało się przeżyć: „Komandir naszej bazy dał rozkaz aby wszyscy zdolni do noszenia broni mężczyźni przygotowali się do wyruszenia na akcję w ciągu godziny. […] Gdy zbliżyliśmy się do naszego celu, zauważyłem, że partyzanci nadciągają ze wszystkich stron z rozmaitych oddziałów. […] Nasz oddział otrzymał rozkaz aby zniszczyć wszystko co się rusza i zamienić wieś w popioły. Dokładnie o ustalonej godzinie i minucie wszyscy partyzanci z czterech stron wsi otworzyli ogień z karabinów ręcznych i maszynowych, strzelając kulami zapalającymi w zabudowania wioski. Tym sposobem dachy gospodarstw zaczęły się palić. Wieśniacy i mały garnizonowy oddział niemiecki [?] odpowiedział ciężkim ogniem ale po dwóch godzinach wioska wraz z pozycjami ufortyfikowanymi została zniszczona. Myśmy mieli zaledwie dwóch lekko rannych. Gdy później przemaszerowaliśmy przez Koniuchy nigdy nie powitał nas już wystrzał snajpera bowiem był to jak gdyby przemarsz przez cmentarz.” W tej relacji także znajduje się pewna nieścisłość. W Koniuchach nie było żadnego garnizonu niemieckiego, gdyż najbliższy posterunek litewsko-niemiecki znajdował się w odległych o 6 kilometrów Rakliszkach.

”Koniuchy były wioską o zakurzonych drogach i osiadłych w ziemi, niepomalowanych domach. […] Partyzanci – Rosjanie, Litwini i Żydzi – zaatakowali Koniuchy od strony pól. Odezwał się ogień z wieży strażniczych. Partyzanci odpowiedzieli ogniem. Chłopi uciekli do swych domów. Partyzanci wrzucili granaty na dachy, a w domach wystrzeliły płomienie. Chłopi wybiegali drzwiami i biegli drogą. Partyzanci ich gonili, strzelając do mężczyzn, kobiet i dzieci. Większość chłopów biegło w stronę niemieckiego garnizonu, a więc przez cmentarz na skraju miasta. Komandir partyzantów przewidział to i dlatego nakazał kilku swoim ludziom schować się przy grobach. Gdy ci partyzanci otworzyli ogień, chłopi zawrócili i wpadli w ręce żołnierzy, którzy ścigali ich z drugiej strony. Setki chłopów zginęło złapanych w ogień krzyżowy”.

Żydowscy partyzanci są w swych relacjach przerażająco szczerzy. W żaden sposób nie starają się ukryć czy wytłumaczyć tej okrutnej zbrodnii, jakiej dokonali. Wręcz chwalą się tym, jako „bohaterskim” czynem. Według nich, tak właśnie należało karać „kolaborujące wioski”, których jedynym przewinieniem było to, że ich mieszkańcy mieli już dość rabunków i strachu o własne życie. Z premedytacją wymordowali mieszkańców Koniuchów, nie oszczędzając kobiet, starców ani dzieci. Okrutnie rozprawiono się nawet z żywym inwentarzem. Nie różnili się w tym niczym od Niemców, z którymi walczyli.

Zachowały się także wspomnienia Polaków, którzy cudem uszli z życiem z masakry. Nie są więc prawdą przechwałki partyzantów, jakoby udało im się zamordować wszystkich mieszkańców Koniuchów. Wspomina Stanisława Woronis (z domu Bandalewiczówna, ur.1919r.): „... Pamiętam, że to był 29 stycznia. Nad ranem ok. godz. 7-ej (ciemno zwykle było, więc nie mogła zrozumieć skąd biło światło) mąż obudził mnie strasznym szarpnięciem za ramię i krzykiem, że opuszczamy dom i to natychmiast. Nasz dom znajdował się w środku wsi. Pierwsze gospodarstwa już płonęły ...

Po drugiej stronie drogi, przecinającej naszą wieś jest las - niemy świadek okropnych wypadków. Partyzanci sowieccy często zaglądali do nas przedtem. Zwykle zjawiali się ze stanowczym rozkazem lub rewolwerem w ręku, byśmy dali kury, świniaka lub inną żywność. Potem dokonywali wręcz grabieżczych napadów, niczym bandyci. Nasi mężczyźni zbuntowali się. Nie mieliśmy czym karmić własne dzieci. U niektórych bieda aż piszczała. Kiedy zorganizowano samoobronę, rozprawiono się z nami w sposób bestialski, stosując mord i ogień. Mogłabym zrozumieć męskie porachunki, ale mordowania niewinnych ludzi, nigdy!.. To było gorsze niż wojna. Na wojnie ucieka się przed kulą. Tych, kogo w Koniuchach kula nie trafiła, lub tylko raniła, dobito żywcem.

Schroniliśmy się (z mężem i córeczka) kilka kilometrów od naszej wsi, u państwa Stackiewiczów. Choć byliśmy tylko zwykłymi włościanami, znaleźliśmy zrozumienie i przytułek. Pani była przerażona, że ja zamiast sukienki miałam nocną koszulę, a dziecko, na które zarzuciliśmy ciepłą chustę (był przecież styczeń i mróz daj Boże) miało nóżki... bose. Córeczkę natarto spirytusem, owinięto w ciepły koc, napojono herbatą. Przeżyła, ale konsekwencje ponieśliśmy wszyscy [wkrótce po wojnie córka p.Woronis zmarła na chorobę nerek, spowodowaną odmorożeniem]... Strach i świst kul poza plecami będę pamiętać do końca dni. Tak, jak płonącą wieś, daremnie błagającą o litość. Wróciliśmy do Koniuch nie od razu. Partyzanci sowieccy czuwali i nie daj Boże, jak kogoś znaleźli. Tego krwawego dnia zginęła też bliska rodzina mego męża. Dwudziestoletnia Ania Woronis słynęła na całą okolicę ze swej urody... Tak bardzo szkoda mi chłopaczka Antka Bobina. Młody, piękny, pracowity. Nie mieszkał tu, służył u gospodarzy gdzie indziej. Ale akurat odwiedził wieś rodzinną. Ojciec jego był w szpitalu w Bieniakoniach. A Antek tak niewinnie zginął... Podobnie było z rodziną Pilżysów, która przyjechała z Wilna, gdyż nabyła tu dom... Nie utrzymywaliśmy z nimi bliższych kontaktów, gdyż mieszkali dalej, za rzeką. Wiem jednak, że mieli dzieci... Czym zawiniły dzieci?... Molisowa np. miała córeczkę w wieku 1,5 roku. Trzymała ją na ręku uciekając. Obie padły od kul...”

Bestialstwo sprawców ukazują też zeznania świadka, zamieszczone w komunikacie IPN: „Z zeznań świadków wynika, iż część ofiar, zwłaszcza osoby stare i schorowane, zginęła spalona we własnych domach. Natomiast do części mieszkańców, którzy starali się uciekać strzelano. W taki sposób zginęły osoby z rodziny P. Zwłoki małżonków Stanisława i Katarzyny P. odnaleziono zwęglone w domu. Ciało ich córki Genowefy P. ze śladami kul i przypalonymi stopami leżało na podwórzu.”

Józef Bondalewicz wyznał: “Ze snu wybudziła nas strzelanina i łuna pożaru w oknach. Było jasno jak w dzień, dookoła roiło się od partyzantów, którzy strzelali do każdego, kto wydostawał się z domu. Szum ognia i trzaski rozpadających się budynków przypomniał burzę z piorunami. Z różnych stron słychać było rozpaczliwe jęki palących się w domach ludzi, ryk zwierząt zamkniętych w chlewach. Gdy wybiegłem ze swego domu zobaczyłem, jak z sąsiedniego domu Wójtkiewiczów wybiegła matka z niemowlęciem na rękach. Dwie kobiety—poznałem je po głosie, na pewno Żydówki, bo w oddziałach sowieckich kobiet nie było—zwaliły ją serią z automatu. Jedna z nich podbiegła do konającej, wyrwała dziecko i wrzuciła je do płonącej chaty. Przerażenie i niesamowity żar zmuszały każdego, kto wydostawał się z budynku, do niezwłocznej ucieczki. Bez tchu dopadłem do przyjaznych zarośli, skąd przedostałem się do wsi Kuże. Byłem uratowany.”

O ataku na Koniuchy wspominają także źródła niemieckie i litewskie: „Z kopii szyfrogramu z dnia 31.01.1944 r. autorstwa Genrikasa Zimanasa (Henocha Zimana) I Sekretarza Południowego Obwodowego Komitetu KP Litwy, a jednocześnie dowódcy Południowej Brygady Partyzanckiej do Naczelnika Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego w Moskwie Antanasa ?nieckusa wynika, że: „29 stycznia połączona grupa oddziałów wileńskich, oddziału „Śmierć Okupantom”, „Margiris” i grupy specjalnej Sztabu Generalnego całkowicie spaliły najbardziej zagorzałą w samoobronie wieś powiatu Ejszyskiego Koniuchy[...]”.

W sprawozdaniu policji litewskiej za okres z 26 stycznia do 1 lutego 1944 r. zanotowano: " 29 stycznia około 200 bandytów rosyjskich napadło na wieś Koniuchy i całkowicie ją zniszczyło. Zginęło 36 osób i 14 zostało ciężko rannych. Mieszkańcy tej wsi kilkakrotnie sprzeciwili się zbrojnie bandytom. W odwecie zniszczyli wioskę"

W innej relacji policji litewskiej przedstawiono wydarzenia następująco:" Podpalili wieś. Z 40 gospodarstw spaliło się 39 zabudowań i 1 łaźnia, 50 krów, 16 koni, 50 świń, 100 owiec, 400 kur i inny majątek. W walce ciężko ranili policjanta Józefa Woronisa, a policjanta z pomocniczego oddziału policji Józefa Bobina zabili. Zabili 35 osób cywilnych, 13 raniono z nich 10 ciężko."

29 stycznia 1944 roku zginęli:

1. Bandalewicz Stanisław ok. 45 lat

2.Bandalewicz Józef 54 lata .

3. Bandalewiczowa Stefania ok. 48 lat

4. Bandalewicz Mieczysław 9 lat

5. Bandalewicz Zygmunt 8 lat

6. Bobin Antoni ok. 20 lat

7.Bobinowa Wiktoria ok.45 lat

8. Bobin Józef ok. 50 lat

9. Bobin Marian 16 lat

10.Bobinówna Jadwiga ok. 10 lat

11.Bogdan Edward ok. 35 lat

12.Jankowska Stanisława

13.Jankowski Stanisław

14.Łaszakiewicz Józefa

15.Łaszakiewiczówna Genowefa

16.Łaszakiewiczówna Janina

17.Łaszakiewiczówna Anna

18.Marcinkiewicz Wincenty ok. 63 lat

19.Marcinkiewiczowa N.

(sparaliżowana, spaliła się)

20.Molis Stanisław ok. 30 lat

21.Molisowa N. ok. 30 lat

22.Molisówna N. ok. 1,5 roku

23.Pilżys Kazimierz

24.Pilżysowa N.

25.Pilżysówna Gienia

26.Pilżysówna Teresa

27.Parwicka Urszula ok. 50 lat

28.Parwicki Józef lat 25

29.Rouba Michał

30.Tubin Iwaśka (?)ok. 45 lat

31.Tubin Jan ok. 30 lat

32.Tubinówna Marysia lat około 4

33.Wojsznis Ignacy ok. 35 lat

34.Wojtkiewicz Zofia ok. 40 lat

35.Woronisowa Anna 40 lat

36.Woronis Marian 15 lat

37.Woronisówna Walentyna 20 lat

38. Ściepura N. - krawiec z miejscowości Mikonty.

Ze wszystkich zamieszczonych relacji wyłania się obraz przerażającej zbrodni, popełnionej na niewinnych ludziach. Według ustaleń IPN, zginęło co najmniej 38 osób, a kilkanaście zostało rannych. Część z nich zginęła od kul, natomiast reszta spłonęła żywcem w swych domach. Wieś praktycznie przestała istnieć. Ci, którym udało się uciec, schowali się w okolicznych wsiach lub w zrobionych prowizorycznie ziemiankach (był styczeń!). Beż żywności, ubrani tyko w to, co mieli na sobie w czasie nocnego ataku, z małymi dziećmi na rękach, musieli szukać schronienia w Puszczy. Nie mogli także zbyt szybko wrócić do ruin swoich chat, gdyż partyzanci jeszcze przez kilka dni obserwowali miejsce masakry, by wymordować do końca tych, którym udało się przeżyć. Jednak, gdy po jakimś czasie powrót był już możliwy, ich oczom ukazał się straszliwy widok: tlące się resztki chat i zabudowań gospodarskich, niedopalone szczątki ludzi i zwierząt, leżące dookoła ciała tych, którzy zginęli od kul. Zamordowanych pochowano na wiejskim cmentarzu, przy pomocy litewskich wojskowych, stacjonujących w najbliższym niemiecko-litewskim posterunku w Rakliszkach, odległym od Koniuchów o 6 kilometrów.

Mieszkańcy, którym udało się przeżyć, nie zaznały spokoju nawet po wojnie. Rodziny Aleksandrowiczów i Wasiukajciów zesłano na Sybir, a część wyemigrowała do Polski lub Kanady. Tym, którzy pozostali, nie wolno było mówić o wydarzeniach z 29 stycznia 1944r. Władza sowiecka przedstawiała ich jako „koniuchowskich bandytów”. Natomiast zbrodniarze z sowiecko-żydowskiej partyzantki po wojnie zostali bohaterami. W Puszczy Rudnickiej z wielką pompą otwarto muzeum poświęcone partyzantom. Genrich Ziman „Jurgis”, dowódca Południowej Brygady Partyzanckiej, który miał nadzór nad akcją w Koniuchach, został w PRL odznaczony Orderem Virtuti Militari. Dowódca żydowskich oddziałów w Puszczy Rudnickiej, Abba Kovner, jest uważany za jednego z najbardziej zasłużonych działaczy żydowskiego ruchu oporu. W 1997 r. udekorowano go w Muzeum Holocaustu w USA medalem „Medal of Resistance”. Natomiast jego żona, Vitka Kempner Kovner, w 2001r. odebrała nagrodę specjalną „Certificate of Honor” za bohaterstwo i waleczne czyny. Co ciekawe, na uroczystości i Izraelu podkreśliła, że Żydzi walczący w Puszczy Rudnickiej uważali się za partyzantkę żydowską, a nie sowiecką. Formalnie natomiast nie posiadali raczej własnej autonomii, gdyż Stalin nie pozwoliłby na tego typu rozwiązania. Dążył on raczej do centralizacji ruchu partyzanckiego, by móc go lepiej kontrolować poprzez NKWD.

Przez dziesiątki lat zbrodnia w Koniuchach była tematem tabu. Upamiętniał ją tylko stary, spróchniały krzyż. Z pewnością wydarzenie to zostałoby zapomniane, gdyby nie list Kongresu Polonii Kanadyjskiej do prof. Leona Kieresa z IPN. Na jego podstawie łódzki oddział IPN przeprowadził śledztwo, natomiast po długim okresie oczekiwania, 22 maja 2004r minister Andrzej Przewoźnik oraz przedstawiciele Biura Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa dokonali uroczystego odsłonięcia Pomnika Ofiar w Koniuchach. W ceremonii uczestniczyli także: Ambasador RP w Wilnie, Konsul Generalny w Wilnie, Attache Wojskowy w Wilnie i władze rejonowe. Jednak w polskich mediach nie było żadnej wzmianki o tym wyjątkowym wydarzeniu. W owym czasie cały kraj żył sprawą Jedwabnego. Pokazanie relacji z uroczystości upamiętnienia ofiar żydowskiej zbrodni na Polakach nie wpisywało się w ówczesny klimat polityczny. Do dziś temat tej zbrodni, jak i innych, popełnionych przez Żydów na Polakach w Nalibokach, Niewoniańcach, Werenowie, Bojarach, jest tematem niebezpiecznym i bardzo niechętnie podejmowanym przez dziennikarzy, którzy boją się posądzenia o antysemityzm. Także IPN wykazał się zadziwiającą opieszałością w prowadzeniu śledztwa. W Izraelu, Rosji i USA wciąż żyją sprawcy tej zbrodnii. Są znani z imienia i nazwiska, jednak IPN nie podjął nawet próby ich przesłuchania. Wystosował tylko wniosek do Kanady, Białorusi i na Litwę o przesłuchanie w drodze pomocy prawnej świadków (nie sprawców!), oraz odnalezienie dokumentacji archiwalnej związanej z ta sprawą. Z kolei w sprawie Jedwabnego śledztwo przeprowadzono w ciągu 18 miesięcy i już w 2002r. wydano dwutomową „białą księgę”, liczącą ponad 1500 stron, z podstawowymi dokumentami oraz analizą historyczną, socjologiczną i prawną. Nie wszystkie sprawy traktowane są więc w taki sam sposób.

Niestety nadal, po 62 latach od zbrodni w Koniuchach, sprawcy żyją w blasku glorii, jako bohaterscy partyzanci, nie wypierając się nawet swoich czynów i opisując je we wspomnieniach. Natomiast ofiary pozostają zapomniane, z wielkim poczuciem krzywdy i niesprawiedliwości. Najpierw przez 50 lat egzystowały z etykietą „bandytów”, a teraz nie mogą liczyć nawet na rzetelne śledztwo i minimum zainteresowania ze strony władz polskich. Moim zdaniem nie tam ma wyglądać owe „odłamywanie historii”, gdyż wobec niej wszyscy ludzie są równi, czego nie doświadczyli zgnębieni przez los mieszkańcy Koniuchów. "

link - http://www.ioh.pl/forum/viewtopic.php?t=3199

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Zbrodni partyzantki sowieckiej na ziemiach polskich było o wiele więcej z tym się zgadzam.Sens przypominania tychże zbrodni nie podlega dyskusji.

Mylisz się... również i to podlega dyskusji, zwłaszcza na forum dyskusyjnym. Na tym polega różnica pomiędzy obecnym systemem, a tym poprzednim.

Ja nie pytam się o sens przypominania, a jedynie o sens twej metody.

Dla każdej zbrodni zamierzasz zakładać nowy wątek, czy zmierzasz do jakiejś bardziej generalnej dyskusji?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

Witam;

madhouse: jakkolwiek często - gęsto mam różne zdanie z secesjonistą, tak zgadzam się z nim tutaj calkowicie. Organizacja typu "oddział partyzancki" ma z zasady bardzo dużo swobody i to niezależnie czy jest narodowa, szara, różowa, fioletowa czy zielona jak ludziki z Marsa. Dokłądnie każda, mimo nadzoru z góy, mimo tego że ma nad sobą jakąś strukturę której podlega. Dzieje się tak z założenia że działa samodzielnie i tak naprawdę bez większej kontroli. Tym bardziej - jeżeli dzieje się to w czasie wojny, na terenach gdzie działa kilka "różnokolorowych" oddziałów. Każdy musi coś jeść, na czymś walczyć - a iść i kupić się nie da. Nie zawsze też ataki na magazyny wroga czy wojskowe posterunki dają tyle zaopatrzenia ile trzeba. Czasem tego jest za mało. Najbliżej i najbardziej bezpronna jest ludność cywilna i to ona cierpiałą. Najbardziej. Podobne opisy można by mnożyć: Oddział [wstaw jaki] przyszedł nocą i paląc wieś pod zarzutem [wstaw jaki], zagarnął jej inwentarz żywy a mieszkańców zabił [wstawić straty] po czym uszedł w lasy [wstaw jakie]. Takie akcje dotyczą także i NSZ-tu i partyzantki związanej w jakiś sposób z AK a także tej czerwonej. Każdej.

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
madhouse   

Bla,bla,bla..FSO czemu mnie nie dziwi to co piszesz,wiedziałem, że zaraz się tu pojawisz pisząc elaborat usprawiedliwiający sowietów. Jakże by inaczej ? Podejrzewam, że nawet gdyby sowiecka grupa partyzancka była ludożercami i pożarła kilkudziesięciu Polaków na kolację napisałbyś "że przecież byli głodni"

A tak na marginesie to ci twoi sowieci - piszę twoi bo się z nimi utożsamiasz na każdym kroku - wymordowali mieszkańców Koniuch i Nalibok - nie podczas akcji zaopatrzeniowej i nie z głodu.

I nie pleć że wszystkie oddziały partyzanckie tak czyniły.Post dotyczy zbrodni sowieckiej partyzantki nie stosowne jest odpowiadanie w stylu "a wy bijecie murzynów" czyli "wszystkie oddziały tak czyniły" Jeśli tak twierdzisz to rozpocznij temat "zbrodnie partyzantki polskiej na ziemiach radzieckich" i podaj stosowne przykłady, jeśli takie znasz.

Edytowane przez madhouse

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
1234   

Mnie chodzi po głowie zamordowanie por. Drzazgi - Jana Rerutki dowódcy oddziału Łuna. Znam dwie wersje smierci: raz, że odmówił podporządkowania się dowódcy zgrupowania NKWD, płk. Prokopiukowi, dwa, że na "uroczystych" obchodach rocznicy Rewolucji Październikowej, już na dobrym gazie polska delegacja pokłóciła się z Rosjanami o to do kogo będą należały te tereny po wojnie, a że obie strony już słabo kontaktowały... Zresztą akurat chyba Prokopiuk lekko podchodził do tych kwestii, kiedy samoobrona Przebraża była w wielkim strachu po zabiciu paru bojców z jego oddziału, którzy przyszli rabować wieś w końcu postanowiła z nim jakoś to wyjaśnić reakcja Prokopiuka była szybka "Jak przyszli kraść, to sami byli sobie winni". Zresztą za postawę podczas szturmu generalnego na Przebraże 30 sierpnia 1943 należy się facetowi szacunek.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
FSO   

witam;

madhouse: ja wcale nie wybielam i nie usprawiedliwiam Sowietów [doklądniej radzieckich oddzialów partyzanckich] tylko stwierdzam, że podobne "wyskoki" na sumieniu mają wszyscy od czarnych po czerwonych. Taka wojna to była. Pisanie o o takich sprawach na zasadzie : czerwoni zrobili a wszyscy inny to lelije, jest, jak dla mnie, fałszywe. Stąd zamieszczony skrótowy opis takiego wydarzenie. Wcześniej w innych tematach [m.in. o NSZ] można było się dowiedzieć, że podobne "występki" na sumieniu mają także inny "dzielni wojacy". Tutaj nie bronię Rosjan, bo nie ma po co, stwierdzam tylko że byli jednymi z wielu którzy takie rzeczy robili...

pozdr

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ak_2107   

(...)W sprawie masakry w Koniuchach prowadzone jest śledztwo IPN. Dotychczas ustalono, że napadu dokonały radzieckie oddziały partyzanckie stacjonujące w Puszczy Rudnickiej: "Śmierć faszystom" i "Margirio", wchodzące w skład Brygady Wileńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, oraz "Śmierć okupantowi", wchodzący w skład Brygady Kowieńskiej. Do oddziałów tych należeli Rosjanie i Litwini, większość oddziału "Śmierć okupantowi" tworzyli Żydzi i żołnierze Armii Czerwonej zbiegli z obozów jenieckich. Oddział żydowski liczył 50 ludzi, a odziały rosyjsko-litewskie około 70 osób. Dowódcami byli Jakub Penner i Samuel Kaplinsky. Według jednego z napastników, Chaima Lazara celem operacji była zagłada całej ludności łącznie z dziećmi jako przykład służący zastraszeniu reszty wiosek (...)

A gdzie sie podzial oddzial im. Adama Mickiewicza ?

Bo ten tez bral - wg. innych zrodel - w pacyfikacji Koniuch

Z nazwy taki malo sowiecki.......

Czy nie byli to przypadkiem Polacy ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
madhouse   
(...)W sprawie masakry w Koniuchach prowadzone jest śledztwo IPN. Dotychczas ustalono, że napadu dokonały radzieckie oddziały partyzanckie stacjonujące w Puszczy Rudnickiej: "Śmierć faszystom" i "Margirio", wchodzące w skład Brygady Wileńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, oraz "Śmierć okupantowi", wchodzący w skład Brygady Kowieńskiej. Do oddziałów tych należeli Rosjanie i Litwini, większość oddziału "Śmierć okupantowi" tworzyli Żydzi i żołnierze Armii Czerwonej zbiegli z obozów jenieckich. Oddział żydowski liczył 50 ludzi, a odziały rosyjsko-litewskie około 70 osób. Dowódcami byli Jakub Penner i Samuel Kaplinsky. Według jednego z napastników, Chaima Lazara celem operacji była zagłada całej ludności łącznie z dziećmi jako przykład służący zastraszeniu reszty wiosek (...)

A gdzie sie podzial oddzial im. Adama Mickiewicza ?

Bo ten tez bral - wg. innych zrodel - w pacyfikacji Koniuch

Z nazwy taki malo sowiecki.......

Czy nie byli to przypadkiem Polacy ?

A jakież są te "inne źródła" ? Na temat oddziału im "Adama Mickiewicza" to chyba byli jacyś miłośnicy poezji ? ^_^

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
Z wypowiedzi Nikifora Natalewicza przewodniczącego Prezydium Rady Najwyższej BSRS z posiedzenia Biura Komitetu Centralnego :

(...) Dlatego równolegle z tą pracą powinniśmy zorientować nasze oddziały partyzanckie i organizacje partyjne żeby wszystkie powstające organizacje i zgrupowania polskie wykrywać i wszelkimi sposobami wystawiać na uderzenia okupanta (...) W jaki sposób to zrobić ? Nie krępujcie się w doborze środków. Iść na to trzeba szeroko (...)

Nie podał Pan nadal źródła, o co prosił secesjonista, jednakże jak mniemam jest to decyzja dotycząca likwidacji oddziałów partyzanckich wrogich Sowietom podjęta na posiedzeniu Biura KC KP(b)B z dnia 22 czerwca 1943 r.? Później pojawia nam się operacja "Sejm".

To, że radzieckie oddziały partyzanckie miały sondować i szpiegować konspirację Polską nie jest żadnym novum. Ta działalność nasiliła się po 26 kwietnia 1943 r., czyli po zerwaniu stosunków dyplomatycznych między ZSRR a rządem na emigracji. Jednakże jak już nadmieniłem już wcześniej zaczęto szukać , jako przykład można tu podać Aleksandra Suborowa (dowódca radzieckiego zgrupowania partyzanckiego), który już w 1942 r. rozpracował polską podziemną organizacje w mieście Ostróg w obwodzie rówieńskim liczącą 40 osób.

ja wcale nie wybielam i nie usprawiedliwiam Sowietów [doklądniej radzieckich oddzialów partyzanckich] tylko stwierdzam, że podobne "wyskoki" na sumieniu mają wszyscy od czarnych po czerwonych.

A ja sprzeciwiam się wrzucaniu do jednego worka partyzancki radzieckiej i partyzantki chociażby spod znaku AK. Zgadzam się w kwestii tego, że mieli podobne wyskoki, jednakże skala jest diametralnie różna.

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
witam;

madhouse: ja wcale nie wybielam i nie usprawiedliwiam Sowietów [doklądniej radzieckich oddzialów partyzanckich] tylko stwierdzam, że podobne "wyskoki" na sumieniu mają wszyscy od czarnych po czerwonych. Taka wojna to była. Pisanie o o takich sprawach na zasadzie : czerwoni zrobili a wszyscy inny to lelije, jest, jak dla mnie, fałszywe. Stąd zamieszczony skrótowy opis takiego wydarzenie. Wcześniej w innych tematach [m.in. o NSZ] można było się dowiedzieć, że podobne "występki" na sumieniu mają także inny "dzielni wojacy". Tutaj nie bronię Rosjan, bo nie ma po co, stwierdzam tylko że byli jednymi z wielu którzy takie rzeczy robili...pozdr

Ale nie wszyscy otrzymywali z nich otrzymywali ordery... jak choćby Genrich Ziman Jurgis, będący wtedy dowódcą Południowej Brygady Partyzanckiej, to właśnie on miał nadzór nad akcją w Koniuchach, a w PRL zosta odznaczony Orderem Virtuti Militari.

Edytowane przez secesjonista

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
ak_2107   

Madhouse

A jakież są te "inne źródła" ? Na temat oddziału im "Adama Mickiewicza" to chyba byli jacyś miłośnicy poezji ?

.............^_^))

Z informacji o sledztwie prowadzonym przez Instytut Pamięci Narodowej:

"Atak na Koniuchy przeprowadziła 120-150 osobowa grupa partyzantów sowieckich pochodzących z różnych oddziałów stacjonujących w Puszczy Rudnickiej, takich jak: ?Śmierć Okupantowi?, ?Śmierć faszyzmowi?, ?Piorun?, ?Margirio?, oddział im. Adama Mickiewicza. Pierwszy z wymienionych oddziałów należał do Brygady Kowieńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, pozostałe zaś do Brygady Wileńskiej. "

http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/245/114/In...Koniuchach.html

No wiec jak to jest z tymi bojcami od "Adama Mickiewicza ?"

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach
madhouse   

(...)Atak na Koniuchy przeprowadziła 120-150 osobowa grupa partyzantów sowieckich pochodzących z różnych oddziałów stacjonujących w Puszczy Rudnickiej, takich jak: „Śmierć Okupantowi”, „Śmierć faszyzmowi”, „Piorun”, „Margirio”, oddział im. Adama Mickiewicza. Pierwszy z wymienionych oddziałów należał do Brygady Kowieńskiej Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego, pozostałe zaś do Brygady Wileńskiej. Oddziały te były wielonarodowościowe. Należeli do nich m. in. partyzanci żydowscy, uciekinierzy z gett w Kownie i Wilnie. Z kopii szyfrogramu z dnia 31.01.1944 r. autorstwa Genrikasa Zimanasa (Henocha Zimana) I Sekretarza Południowego Obwodowego Komitetu KP Litwy, a jednocześnie dowódcy Południowej Brygady Partyzanckiej do Naczelnika Litewskiego Sztabu Ruchu Partyzanckiego w Moskwie Antanasa Šnieckusa wynika, że: „29 stycznia połączona grupa oddziałów wileńskich, oddziału „Śmierć Okupantom”, „Margiris” i grupy specjalnej Sztabu Generalnego całkowicie spaliły najbardziej zagorzałą w samoobronie wieś powiatu Ejszyskiego Koniuchy[...]”

Gdzie tam pisze, że to byli Polacy ?

Udostępnij tego posta


Odnośnik do posta
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.